Budowa autostrad

Kierowcy nie rozumieją nowego znaku D-51a. Tysiące mandatów każdego dnia

Odcinkowy pomiar prędkości to niezupełnie nowość w Polsce, ale rosnąca liczba tego typu miejsc wyraźnie zaskoczyła kierowców. Fotoradary nie nadążają z robieniem zdjęć, a wszystkiemu winna może być nieznajomość znaku D-51a. Czyżby kierowcy nie rozumieli co oznacza ten znak?

Według danych Canard odcinkowe pomiary prędkości są ogromnym sukcesem GITD. Szczególnie na odcinku autostrady A4 między Kostomłotami, a Kątami Wrocławskimi system nie nadąża z robieniem zdjęć - już w ciągu pierwszego miesiąca fotoradary odcinkowego pomiaru prędkości na tym odcinku zarejestrowały ponad 100 tys. przypadków przekroczenia prędkości, co oznacza ponad 3100 zdjęć na dobę. Dlaczego kierowcy tak często wpadają na tym i innych odcinkowych pomiarach prędkości. Okazuje się, że dużą winę mogą ponosić znaki, a raczej ich nieznajomość.

Reklama

Znak D-51a powinien być jasny dla kierowców

W przypadku pierwszych odcinkowych pomiarów prędkości, które pojawiły się w Polsce stosowano znak D-51, który informował jedynie o zbliżającej się kontroli prędkości, a uzupełnieniem tego znaku była tablica T1a, która informowała o tym na jakiej odległości wykonywany jest pomiar. Znak był taki sam jak w przypadku punktowego pomiaru prędkości, czyli klasycznego fotoradaru. Nic więc dziwnego, że kierowcy byli zdezorientowani i dawali się nabrać, zwiększając prędkość po przejechaniu krótkiego odcinka.

Jednak w 2019 roku rząd by wyjść naprzeciw kierowcom wprowadził do użytku nowy znak, który był przypisany tylko i wyłącznie do odcinkowego pomiaru prędkości. D-51a różnił się nieco od D-51 prezentując niejako serię fotoradarów rozłożonych na pewnym odcinku. Taki piktogram wydawał się wystarczająco czytelny, jednak jak się okazuje nie dla wszystkich kierowców jest zrozumiały.

Dowodem tego może być zatrważająca ilość wykroczeń na niesławnym odcinku Kostomłoty-Kąty Wrocławskie, gdzie odcinek ma długość aż 8 kilometrów, a prędkość jest ograniczona do 110 km/h.

Kierowcy nie widzą, nie zwracają uwagi lub nie rozumieją

Według niektórych opinii kierowców miejsce umieszczenia znaku jest niefortunne, bowiem znajduje się on blisko bramownicy i trudno go zauważyć. Inni narzekają, że znak ma zbyt małe rozmiary i łatwo go przeoczyć, a utrzymując prędkość na poziomie 120 km/h, czy 140 km/h, która jest dozwolona na niektórych fragmentach A4 łatwo wpaść na odcinkowym pomiarze i zapłacić słony mandat.

Kostomłoty-Kąty Wrocławskie to trójkąt bermudzki

Odcinkowy pomiar na A4 to swoista pułapka na nieuważnych kierowców - tych, którzy jeżdżą na pamięć, a także tych którzy nie zwracają uwagi na znaki i ograniczenia prędkości. Stoi tam jednak nie bez powodu - ten odcinek wśród kierowców znany jest jako "Trójkąt Bermudzki", ponieważ jest wyjątkowo wypadkogenny w skali całej, długiej na 667 kilometrów autostrady A4. Regularnie dochodzi tam do zdarzeń drogowych - według wyliczeń GITD na przestrzeni ostatnich 4 lat doszło tam do ponad 30 wypadków, w których było co najmniej 50 rannych. Zdarzały się również wypadki śmiertelne.

Jeździsz na pamięć? Zapłacisz mandat

Tak czy inaczej wydaje się, że kierowcy mają wyraźny problem z odczytaniem i zauważeniem znaku odcinkowego pomiaru prędkości, a powinni mieć świadomość, że takich odcinków w Polsce będzie coraz więcej. Właśnie końca dobiega instalacja podobnego urządzenia na zwykle zatłoczonej wrocławskiej ulicy Sobieskiego, gdzie obowiązuje ograniczenie do 70 km/h, a kierowcy często traktują ten odcinek jak drogę szybkiego ruchu, sugerując się tym że miejscami na trzy pasy w każdym kierunku.

Sobieskiego to jedna z najważniejszych arterii Wrocławia, łącząca dzielnicę Psie Pole z centrum miasta, jest to również trasa wylotowa na Wschodnią obwodnicę Wrocławia i trasę S8. Nie mamy wątpliwości, że zanim kierowcy oswoją się z nowymi znakami i nowym odcinkowym pomiarem prędkości, mandaty będą sypać się jak z rękawa. Być może nie aż tak jak na odcinku Kostomłoty-Kąty Wrocławskie, bowiem wynika to z natężenia ruchu. GITD szacuje bowiem, że w ciągu doby przez ten odcinek A4 - jednej z najważniejszych tras tranzytowych w Polsce - przejeżdża blisko 70 tysięcy samochodów.

  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy