Toyota na drodze do hat tricka w Le Mans

Najpierw były 33 lata oczekiwania od pierwszego startu do największego sukcesu. A teraz jest okres dominacji i szansa na trzecie zwycięstwo w trzy lata. Droga do triumfu Toyoty w najbardziej legendarnym wyścigu na świecie - Le Mans 24 Hours, to opowieść pełna zwrotów akcji, które dały japońskiej marce stałe miejsce w historii motorsportu.

 Tegoroczny wyścig w Le Mans przeniesiono z tradycyjnej czerwcowej daty na wrzesień. Wszystko z powodu pandemii. Toyota zyskała więcej czasu, by przygotować się do trzeciej koronacji w Le Mans i zwycięskiego pożegnania modelu TS050 Hybrid z rywalizacją w wyścigach długodystansowych. Od kolejnego sezonu obowiązywać będą nowe przepisy wśród aut z najwyższych kategorii, a Toyota już szykuje nowy hipersamochód, który ma nawiązać do sukcesów poprzednika i będzie oparty na drogowym aucie GR Super Sport.

Wyzwanie od samego początku

Japońska marka drogę do zwycięstwa w Le Mans miała długą i wyboistą. Ale to taka forma rywalizacji, w której liczyć na łut szczęścia nie można. To jeden z najbardziej morderczych wyścigów w kalendarzu, gdzie jeden błąd lub awaria potrafi zniweczyć wysiłek z poprzednich 12 miesięcy. Circuit de la Sarthe to niespełna 14-kilometrowy tor o 38 zakrętach, przy którym podczas 24-godzinnego wyścigu gromadzą się setki tysięcy kibiców. To miejsce magiczne, ale i dla wielu przeklęte.

Reklama

Toyota pierwszą próbę walki o triumf podjęła w 1985 roku. I od razu wyczuła, że to nie będzie łatwe zadanie. Do wyścigu wystawiono prototyp TOM’s 85C, a auto dojechało na dobrej, 12. pozycji. Rok 1986 to kolejna próba, która tym razem przyniosła rozczarowanie - do boju wystawiono modele Dome 86C, ale oba auta nie ukończyły rywalizacji z powodu awarii. Kolejny rok i kolejne problemy - w 1987 żadna Toyota 87C nie dojechała do mety.

Potem było już lepiej. Drobny przełom nastąpił w 1988 roku - 12. i 15. miejsce w kategorii C1 przypadło Toyocie 88C. A rok 1990 to największy do tamtej pory sukces - szóste miejsce modelu 90C-V.

Prototypy coraz bliżej sukcesu

Od 1991 roku FIA otworzyła rywalizację dla nowej kategorii - grupa C to miały być zaawansowane prototypy z 3,5-litrowymi silnikami V10, czyli jednostkami napędowymi w stylu Formuły 1. Projektanci Toyoty we współpracy z Tonym Southgatem zbudowali model TS010 o mocy ponad 600 KM, który okazał się jednym z najszybszych aut swoich czasów. W 1992 i 1993 roku ustanawiał rekordy okrążenia, a w 1992 roku dojechał na drugim miejscu. Na drodze do kolejnych sukcesów stanął upadek tej kategorii.

Powrót do mniej skomplikowanych prototypów okazał się całkiem udany. W 1994 roku model 94C-V wystawiony przez Team Sard prowadził przez większość wyścigu, ale awaria sprawiła, że i tym razem auto napędzane przez Toyotę nie cieszyło się ze zwycięstwa. Dwa kolejne sezony z wykorzystaniem modelu Toyota Supra LM także sukcesów nie przyniosły.

Pod koniec lat 90. Toyota podjęła kolejną próbę walki o zwycięstwo. Powstał model TS020, który znany jest dzięki grom komputerowym raczej jako GT-One. W 1998 roku wystawiono dwa samochody. Wyścigówka z numerem 28 zajęła drugą lokatę w kwalifikacjach, przez większość dystansu jechała na drugim miejscu, ale mety nie osiągnęła w wyniku awarii skrzyni biegów. Samochód z numerem 27 dojechał na dziewiątej pozycji.

Rok później Toyota do rywalizacji rzuciła trzy auta. Od wcześniejszej generacji różniły się białym malowaniem przedniej części kokpitu. Kwalifikacje okazały się sukcesem - pierwsze, drugie i ósme miejsce dla Toyoty. We właściwym wyścigu Toyota również stanęła na podium - auto numer 3 było na mecie drugie i osiągnęło rekord okrążenia toru.

Czas na hybrydy

W pierwszej dekadzie XXI wieku Toyota odłożyła na później kolejne starty w Le Mans 24h i zaczęła ścigać się w Formule 1. Japoński koncern wyciągnął jednak wnioski, dokładnie przeanalizował nowe przepisy i dołączył od 2012 roku do długodystansowej rywalizacji, gdy zaczynała się era hybryd. A w tej technologii już wtedy Toyota była światowym liderem.

Toyota nie tylko powróciła na Circuit de la Sarthe, ale wystartowała także w nowej serii World Endurance Championship, w której zaliczyła 3 zwycięstwa. 24-godzinny wyścig w Le Mans był jej najważniejszą i najbardziej wymagającą rundą. Toyota wystawiła dwa prototypy TS030 Hybrid z superkondensatorem. Pierwszy start w Le Mans po powrocie nie okazał się udany - jedno auto się zepsuło, drugie wycofano po wypadku. W 2013 roku samochód poprawiono pod kątem zawieszenia, aerodynamiki i napędu. Efekt? Upragnione miejsce na podium - oba auta po 24 godzinach dojechały do mety, na drugim i czwartym miejscu.

W dwóch kolejnych latach barwy Toyoty reprezentował prototyp TS040 Hybrid z napędem na cztery koła i czterocyfrową liczbą koni mechanicznych. 1000-konny napęd hybrydowy został oparty na silniku V8 o pojemności 3,7 litra.

Temu modelowi Toyota zawdzięcza podwójne mistrzostwo świata w wyścigach długodystansowych - w 2014 oku najwyższy tytuł zdobył zarówno zespół w klasyfikacji producentów, jak i kierowcy Anthony Davidson i Sebastien Buemi w tabeli kierowców. W wyścigu Le Mans nie był to jednak jeszcze czas na największe triumfy.

W 2014 roku auto z numerem 7 startowało z pole position, ale mety osiągnąć się nie udało przez problemy z elektryką. Drugi samochód dojechał na trzecim miejscu. Rok później obie Toyoty były na mecie, odpowiednio na szóstym i ósmym miejscu.

Zwycięski TS050 Hybrid

Na 2016 rok trzeba było zbudować nowe auto, bo zmieniły się przepisy. Podwójnie doładowany silnik V6 i układ hybrydowy o mocy 8 MJ kryły się pod pokrywą TS050 Hybrid. Nowa Toyota okazała się piekielnie szybka od pierwszych sesji treningowych. W wyścigu, który był jednym z najbardziej zaciętych w historii, prototyp TS050 Hybrid #5 prowadził przez większość wyścigu aż do przedostatniego okrążenia, kiedy przytrafiła mu się bardzo pechowa awaria. Za to auto z numerem #6 po raz kolejny zapewniło Toyocie 2. miejsce na podium w tym niezwykle trudnym wyścigu.

Rok później mistrzowie świata z 2014 roku, Sébastien Buemi i Anthony Davidson, razem z Kazukim Nakajimą dojechali do mety francuskiego toru na 9. miejscu, a dwa pozostałe auta musiały się zatrzymać z powodu awarii.

W 2018 roku do zespołu dołączył Fernando Alonso, dwukrotny mistrz świata F1, który połączył siły z Nakajimą i Buemim. TS050 Hybrid został zmodyfikowany - zredukowano masę baterii, poprawiono jej chłodzenie. Rok ten zapisał się w historii Toyoty w motorsporcie złotymi zgłoskami. Marka wywalczyła swoje pierwsze zwycięstwo w Le Mans. Wyścig zakończył się pierwszym i drugim miejscem dla Toyoty, z absolutną dominacją nad resztą stawki. Sukces ten został powtórzony w 2019 roku. Dwukrotnie z triumfu cieszyli się Alonso z Sebastienem Buemim i Kazukim Nakajimą.

W 2020 roku to samo auto ma zmierzyć się z Le Mans 24 Hours, tym razem wyjątkowo przeniesionym na wrzesień. Czy uda mu się skompletować hat trick dla Toyoty, przekonamy się po wakacjach.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy