Polski pomysł na budżetowe rajdy terenowe

Rywalizacja w rajdach terenowych w grupie T2, czyli w klasie aut seryjnych, przeżywa w ostatnich latach kryzys. Głównie z powodu tego, że niewiele jest już homologowanych przez FIA modeli aktualnych terenówek, które są w stanie znieść trudy rajdów bez dużych modyfikacji. W ostatnich 20 latach kategorię tę zdominowała Toyota Land Cruiser, zarówno wersja 150, jak i 200 (w Polsce znana jako Land Cruiser V8). Polski Związek Motorowy wie jednak, co zrobić, by niskokosztowe rajdy cross-country obudzić nie tylko w krajowej rywalizacji, ale i w Europie.

Załogi rywalizujące w Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych pojazdami z grupy T2 można policzyć na palcach jednej ręki. Podobnie jest w Mistrzostwach FIA Strefy Europy Centralnej FIA-CEZ. Jeszcze gorzej sytuacja ma się w przypadku Pucharu Świata FIA w Rajdach Terenowych i Rajdach Baja, gdzie nawet ze startujących załóg ciężko czasem utworzyć podium, już nie mówiąc o mecie.

A wydawać by się mogło, że grupa T2 to idealne miejsce do nauki rajdów terenowych. Po pierwsze, nie wymagają monstrualnych zasobów finansowych, w obsłudze samochodów pomaga dostępność części, a do tego to świetnie przygotowują do rywalizacji w wyższych kategoriach - samochody są wystarczająco szybkie, by nabrać odpowiednich nawyków i nauczyć się podstaw pokonywania tras w rajdach cross-country.

Reklama

T2 uczy pokory

“Dla osób zawodowo zaangażowanych, z ograniczonym budżetem, chcących pojeździć w zawodach rangi Pucharu Świata FIA, FIA-CEZ czy RMPST, rajdówki z grupy T2 wydają się dobrym wyborem, gdyż można znaleźć świetny, homologowany samochód rajdowy, który da mnóstwo emocji i adrenaliny za rozsądne pieniądze." - przekonuje Tomasz Piec, dwukrotny mistrz Strefy Europy Centralnej w grupie T2.

“W rajdach terenowych kluczowe jest dojeżdżanie do mety, a to wymaga dobrego traktowania samochodu, który w grupie T2 ma seryjne pochodzenie. Takie auto “wybacza" mniejszą liczbę błędów, trzeba prowadzić je bardziej technicznie. Warto zapomnieć o jeździe na tzw. rympał. Jestem w T2, gdyż ta grupa w szczególny sposób uczy pokory i konieczności doskonalenia techniki jazdy" - dodaje Piec.

Polski pomysł na ożywienie grupy T2

Jaka jest przyczyna tego, że tak mało zawodników decyduje się na starty samochodami z grupy T2? Na pewno to, że rajdy na pokładzie tych aut są trudniejsze, bo zakres modyfikacji jest tu minimalny, przez co te prawie seryjne pojazdy mają ograniczone możliwości. W starciu z "potworami" z grupy T1 czy bardzo mocnymi ostatnio pojazdami UTV praktycznie nie mają one szans na dobre wyniki w klasyfikacji generalnej. Ale nie to stanowi obecnie główny problem. Tych aut po prostu jest coraz mniej, bo wygasają im homologacje. A przede wszystkim nie przybywa ich, bo producenci nawet o homologacje się nie starają.

Polski Związek Motorowy na więcej niż lokalną skalę walczy o przetrwanie grupy T2. I to na wiele sposobów. W ramach krajowych mistrzostw oraz FIA-CEZ do startów w grupie T2 dopuszczone są wszystkie auta, także te z wygasłymi homologacjami. Co więcej, PZM daje możliwość rozszerzenia homologacji o wersję auta, która wcześniej prawa startów w rajdach nie miały. Przykładowo: jeśli auto było homologowane tylko z silnikiem diesla, a występowało również w wersji z silnikiem benzynowym, to można rozszerzyć homologację modelu o "benzynówkę".

“Jest bardzo wiele samochodów grupy T2, które ścigały się w rajdach terenowych jeszcze nie tak dawno temu, ale wygasły im homologację i od tej pory ścigać się nie mogły. Szkoda żeby poszły w zapomnienie, bo umożliwiają one jednak rywalizację na względnie akceptowalnym poziomie kosztowym dla wielu zawodników. Dlatego postanowiliśmy wprowadzić do regulaminów "historyczne" T2, żeby dać tym autom drugie życie." - mówi Tomasz Brzeziński z Podkomisji Rajdów Terenowych PZM, który jest inicjatorem pomysłu.

Na rynku jest wciąż jeszcze wiele aut, którymi można rywalizować w rajdach cross-country. “Przekrój samochodów, które można przystosować do ścigania w ramach grupy T2 nie wymaga monstrualnego budżetu. W tej chwili najlepszym wyborem wydaje się Toyota Land Cruiser 155, która ma doskonały stosunek ceny do tego, co oferuje. To auto niemal pancerne, co udowodnił choćby Xavier Foj w Rajdzie Dakar. Auto spisze się w krótszych rajdach typu baja, ale pozwala też na rywalizację w maratonach" - uważa Piotr Sołtys, właściciel Solter Rally Team, który zajmuje się przygotowaniem i obsługą rajdowych terenówek.

T2 made in Poland. Z polskich rajdów na światowe trasy?

Ale polska federacja idzie krok dalej. Rozpoczęto właśnie procedurę wydawania krajowych homologacji w grupie T2 dla aut, które nigdzie wcześniej homologowane nie były jak np. Dacia Duster czy  Nissan X-Trail. Co ciekawe, krajowa homologacja pozwoli na starty także w FIA-CEZ, a PZM rozmawia m.in z FIA o tym, by auta były dopuszczone także w wyższych cyklach i miały przyszłości pozwolenie na udział w legendarnym Rajdzie Dakar.

Pierwszym autem, które uzyskało krajową homologację T2, jest Dacia Duster. Te pojazdy dotąd miały możliwość rywalizacji w kraju jedynie w Rajdowym Pucharze Polski Samochodów Terenowych, a w FIA-CEZ startowały one w grupie TH w towarzystwie znacznie mocniejszych aut. Zespoły Overlimit i Hołowczyc Racing, które zbudowały, rozwijają i serwisują rajdowe Dacie Duster, postanowiły umożliwić swoim zawodnikom walkę w Mistrzostwach Polski oraz w FIA-CEZ w ramach grupy T2 i wystąpiły do PZM o wydanie homologacji.

“Procedura uzyskania homologacji jest dość krótka i prosta. Czas jej przeprowadzenia zależy od stopnia przygotowania składającego wniosek. Jesteśmy jednak w stanie cały proces przeprowadzić w dwa tygodnie" - zapewnia Brzeziński.

Na początku czerwca auta miały swój bojowy debiut w Geotermia Lądek-Zdrój Rajdzie Terenowym. Na starcie stanęły dwie załogi t-dwójkowych Dusterów - Krzysztof Wicentowicz i Bartłomiej Boba oraz Patrycja Brochocka i Michał Ogórek. To pierwszy, ale na pewno nie ostatni występ tych załóg w rywalizacji grupy T2.

“Samochód jest znacznie słabszy od tych typowych T2, ale i tak daje wielką radochę, bo po dwóch latach ścigania się wśród tych samych samochodów możemy teraz porównywać się do mocniejszych, bardziej zaawansowanych, szybszych aut. Do tego, jadąc w mistrzostwach Polski ścigamy bardziej z przodu, po mniej zniszczonych drogach i bardziej czujemy atmosferę tego "czuba" rajdowego, ponieważ jedziemy bliżej tych najszybszych samochodów. Starty w mistrzostwach są jedynym słusznym kierunkiem po startach w Pucharze Polski" - mówi Krzysztof Wicentowicz, kierowca Dacii Duster T2.

“Staramy się rozwijać i dostosowywać do potrzeb zawodników i tego, co nam oferuje rynek. Poprawiamy się organizacyjnie, bo chcemy mieć takie rajdy, by samochody były w stanie przetrwać nasze trasy. Coraz mniej jest tak twardych aut jak np. Toyota Land Cruiser czy Nissan Patrol, a na trasach pojawiają się SUV-y, które radzą sobie bardzo dobrze. Duster jest tego najlepszym przykładem." - przekonuje Brzeziński.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy