Znak był zasłonięty, ale chcą mi dać mandat. Co zrobić w takiej sytuacji?
To częsta sytuacja, z którą spotykają się kierowcy, szczególnie o tej porze roku. Znak jest zarośnięty i zasłonięty przez drzewa lub krzaki, a niedaleko za nim czai się policja. W tym przypadku tłumaczenie "nie zauważyłem znaku" może mieć swoje uzasadnienie. Jeśli nie przyjmiesz mandatu możesz walczyć o swoje w sądzie.
Znaki drogowe to stałe elementy na drogach. Kierowcy muszą się do nich stosować, ale zdarzają się sytuacje, że są one zasłonięte na tyle, że nie są widoczne z pozycji kierowcy. Powodem mogą być drzewa, krzaki, a nawet wandale, którzy dla żartu obrócili, pomalowali lub zdjęli znak.
Dopilnowanie aby były widoczne i czytelne, to zadanie zarządcy drogi, ale jak to w życiu bywa, nie zawsze udaje się to na czas. Zwłaszcza jeśli mamy do czynienia ze znakami na mniej istotnych drogach gminnych i powiatowych, na których ruch jest mniej intensywny niż na głównych.
Czasem zdarzyć się może sytuacja, kiedy na przykład znak ograniczenia jest zasłonięty przez rozrastające się drzewa, a kilkadziesiąt metrów za nim policja z radarem kontroluje kierowców. Zwykle "nie zauważyłem znaku" nie jest żadnym wytłumaczeniem dla policji, jednak w takiej sytuacji mamy pełne prawo do nieprzyjęcia mandatu.
Ba! Jeśli nie poczuwamy się do winy, ponieważ zasłoniętego znaku rzeczywiście nie zauważyliśmy, nieprzyjęcie mandatu to jedyna sensowna linia obrony aby uniknąć płacenia. Jest też co prawda opcja odwołania się od kary w ciągu 7 dni od wystawienia mandatu, ale skoro karę przyjęliśmy, sąd może w takiej sytuacji nie stanąć po naszej stronie, traktując to jak przyznanie się do winy.
Według przepisów to zarządca drogi powinien dbać o stan dróg, a także widoczność i czytelność znaków drogowych. Znaki drogowe powinny być widoczne i czytelne dla kierującego z odległości, która pozwala na prawidłową reakcję. Wynika to z rozporządzenia ministra w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych i choć dotyczy przede wszystkim materiałów użytych do wykonania znaków drogowych, a także ich wymiarów, mówi też o tym że znaki muszą być widoczne i czytelne. Może być to podstawą do naszej linii obrony w sądzie.
W takiej sytuacji, jeśli jesteśmy stuprocentowo pewni, że znak był niewidoczny, zasłonięty lub go po prostu nie było (np. został zdjęty) najlepiej nie przyjmować kary od policjantów i jak najszybciej zebrać materiał dowodowy, w postaci zdjęć zasłoniętego znaku. Zdjęcia powinny być robione w taki sposób, aby wykazać nieczytelność znaku z punktu widzenia jadącego kierowcy. Może to być technicznie trudne, ale jest warunkiem koniecznym, aby sąd pozytywnie rozpatrzył naszą sprawę.
Skutecznym dowodem może okazać się też nagranie z widoerejestratora, na którym będzie wyraźnie pokazane, że znak był niewidoczny lub nieczytelny.
Sprawa nie tyczy się tylko ograniczeń prędkości, ale też znaków takich jak "zakaz wyprzedzania" czy "teren zabudowany". Jeśli przegapimy jeden z tych znaków i złamiemy wprowadzane przez niego ograniczenie możemy zapłacić nawet 1500 zł mandatu, a w skrajnych przypadkach, na przykład wjeżdżając w teren zabudowany z prędkością 101 km/h (co w przypadku wykroczenia poza terenem zabudowanym oznacza niewiele, bo 100 zł mandatu) oprócz wspomnianego 1500 zł mandatu możemy stracić prawo jazdy na trzy miesiące.
***