Wystarczą trzy sekundy, żebyś dostał mandat. Policja lubi to nowe prawo

Wśród wielu grzechów polskich kierowców, zdecydowanie należy wymienić zasadę trzech sekund. Wielu kierujących albo w ogóle o niej nie wie, albo nie stosuje, twierdząc, że w Polsce nie da się jej stosować. Tymczasem od niedawna jest ona bezwzględnym obowiązkiem i niestosowanie się do niej grozi mandatem.

Nie będzie chyba truizmem stwierdzenie, że polscy kierowcy uwielbiają jeździć na zderzaku. Albo inaczej - nie widzą niczego złego w jechaniu tuż za innym uczestnikiem ruchu drogowego. Kiedy rozwijamy niewielkie prędkości, to nie jest jeszcze tak duży problem. Pojawia się on wtedy, gdy w ten sposób poruszamy się drogą szybkiego ruchu. Dlaczego to tak powszechne zjawisko?

Część kierowców w ten sposób "przegania" wolniej jadące osoby z lewego pasa, które nie rozumieją, że lewy pas służy do wyprzedzania. Inni z kolei argumentują, że jeśli zostawią większą przestrzeń, to zaraz ktoś w nią wjedzie i znowu będą musieli hamować, aby zwiększyć odległość. Takie tłumaczenia rzeczywiście odnoszą się do przykrej rzeczywistości polskich autostrad, ale należy pamiętać, że błędne zachowanie innych, nie usprawiedliwia naszego łamania przepisów.

Reklama

Na czym polega zasada trzech sekund?

Aby unikać potencjalnie niebezpiecznych sytuacji i nakłonić kierowców do utrzymywania bezpiecznej odległości na drogach szybkiego ruchu, od 1 czerwca 2021 roku wprowadzono w Polsce nowy obowiązek. Zgodnie z nim, odległość między naszym pojazdem a poprzedzającym, musi wynosić przynajmniej połowę prędkości z jaką podróżujemy. Co to znaczy? Jeśli jedziemy autostradą 140 km/h, minimalna odległość to 70 metrów.

Problem w tym, że żaden kierowca nie ma miarki w oczach, ani systemu w aucie, który pokazuje mu odległość od najbliższej przeszkody. Dlatego też zaleca się stosowanie zasady trzech sekund. Wybieramy jakiś obiekt znajdujący się przed nami - na przykład wiadukt, znak drogowy, pojedyncze drzewo. Kiedy przejedzie obok niego pojazd znajdujący się przed nami, zaczynamy odliczanie. Jeśli miniemy wybrany obiekt wcześniej, niż po trzech sekundach, to znaczy, że jedziemy zbyt blisko.

Co grozi za złamanie zasady trzech sekund?

Wraz z wprowadzeniem nowelizacji w zeszłym roku, policja uzyskała możliwość karania kierowców, za jazdę na zderzaku. Traktowana jest ona podobnie jak stwarzanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. W związku z tym można dostać mandat od 300 do 500 złotych. Na konto kierowcy trafi dodatkowo 6 punktów karnych.

Policja dysponuje już urządzeniami, które potrafią mierzyć odległości między pojazdami. Bardzo często podczas kontroli używają również dronów, które robią zdjęcia dowodowe z dużej wysokości. Jednak na razie kwestią dyskusyjną pozostaje kwestia homologacji takich urządzeń do wykonywania pomiarów odległości. 

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy