To jedno z najdziwniejszych skrzyżowań w Polsce. Kto tu ma pierwszeństwo?

Kto tu ma pierwszeństwo? W przypadku tego skrzyżowania odpowiedź jest skomplikowana.

Już jakiś czas temu sytuację z powyższej ilustracji opisał nam jeden z naszych czytelników. Warto ją jednak przypominać, bo porusza ważną kwestię związaną z pierwszeństwem na skrzyżowaniach z drogami wewnętrznymi. Choć tak naprawdę słowo "skrzyżowania" jest w tym przypadku nadużyciem.

Pierwszeństwo na drogach wewnętrznych

Jadąc Starego Wiarusa do Pękowickiej napotykamy znak "koniec drogi wewnętrznej", czyli kierujący musi ustąpić pierwszeństwa, ale równocześnie pojazd z prawej strony tego skrzyżowania też ma znak "ustąp pierwszeństwa" - no i klops.

Pierwszeństwo zapewne ma ten z prawej, przed pojazdem wyjeżdżającym z drogi wewnętrznej, ale dowiemy się o tym po pierwszej stłuczce. Łuk Starego Wiarusa w lewo w stronę osiedla Łokietka od zawsze jest traktowany jak droga z pierwszeństwem, jakby istniała tu tabliczka T-6. Dopóki nie powstało nowe osiedle, nie miało to znaczenia, ale teraz to skrzyżowanie bez sensowego oznakowania to pułapka."

Reklama

Istotnie przedstawiona przez pana Marka sytuacja kryje w sobie wiele niebezpieczeństw, zwłaszcza, że jeszcze niedawno odnoga ulicy Pękowickiej znajdująca się na prawo od wylotu ulicy Starego Wiarusa sprawiała wrażenie piaszczystej drogi gruntowej.

Wówczas kierowcy jadący ulicą Starego Wiarusa i skręcający w lewo w Pękowicką mogli czuć się jak na drodze z pierwszeństwem łamanym. Takie to sprawiało wrażenie.

Chociaż faktycznie nie było tak do końca, bo gdyby jakiś pojazd jadący Pękowicką z lewej strony podążał prosto, a nie  skręcał w prawo w Starego Wiarusa, to miałby pierwszeństwo przed wyjeżdżającym z ulicy Starego Wiarusa:

Pierwszeństwo skomplikowane

Dlaczego? Warto ponadto zauważyć, że opisane przez naszego czytelnika miejsce połączenia ulicy Pękowickiej z ulicą Starego Wiarusa nie jest skrzyżowaniem, albowiem definicja skrzyżowania nie dotyczy przecięcia połączenia lub rozwidlenia drogi twardej z drogą wewnętrzną. Co więcej pojazd wyjeżdżający z ulicy Starego Wiarusa jest włączającym się do ruchu, albowiem włączanie się do ruchu następuje przy wjeżdżaniu na drogę z drogi niebędącej drogą publiczną.

Art. 8 ust 1. Ustawy o drogach publicznych stanowi: "Drogi, drogi rowerowe, parkingi oraz place przeznaczone do ruchu pojazdów niezaliczone do żadnych kategorii dróg publicznych i nie zlokalizowane w pasie drogowym tych dróg są drogami wewnętrznymi."

W tej sytuacji, na takim połączeniu dróg, nie jest możliwe ustawienia znaku wskazującego drogę z pierwszeństwem łamanym, albowiem byłoby to sprzeczne z ustawą Prawo o ruchu drogowym. W praktyce jednak taka sytuacja, jak pokazana na rysunku, zdarzała się zapewne raz na pół roku, a zatem wszyscy jeździli sobie spokojnie po łuku i zwracali uwagi na prawą odnogę ul. Pękowickiej. Sytuacja jednak zmieniła się, skrzyżowanie wyremontowano i ma ono obecnie zupełnie inny wygląd.

Kto ma pierwszeństwo w tej sytuacji

Niemniej jednak stare przyzwyczajenie kierowców pozostały. Wyobraźmy sobie teraz, że jedziemy sobie ulicą Starego Wiarusa w kierunku ulicy Pękowickiej. Wjeżdżając na Pękowicką formalnie włączamy się do ruchu. W takiej sytuacji będziemy musieli ustąpić pierwszeństwa wszystkim pojazdom poruszającym się ulicą Pękowicką, niezależnie od tego z której strony nadjeżdżają.

Znak "ustąp pierwszeństwa" na wylocie ul. Starego Wiarusa, o którym pisze nasz czytelnik, ustawiono zapewne po to, by przypomnieć kierowcom, że wyjeżdżają z drogi wewnętrznej. Jest to istotne o tyle, że znak koniec drogi wewnętrznej znajduje się po lewej stronie jezdni i może zostać zasłonięty na przykład przez przejeżdżającą w tym czasie ciężarówkę.

Z kolei znak "ustąp pierwszeństwa" ustawiony na wylocie Pękowickiej z prawej strony jest istotnie pozbawiony sensu, bo niby komu pojazd wyjeżdżający z tej strony miałby ustąpić pierwszeństwa?

Jeżeli jego kierowca chciałby skręcić w lewo w ulicę Starego Wiarusa, to wówczas musiałby ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z jego prawej strony ulicą Pękowicką:

To wynika jednak z zasady pierwszeństwa pojazdu nadjeżdżającego z prawej strony, więc znak "ustąp pierwszeństwa" nie jest tu do niczego potrzebny:

Umieszczenie znaku "ustąp pierwszeństwa" na wylocie ulicy Pękowickiej sugeruje natomiast, że należy ustąpić pierwszeństwa także pojazdom nadjeżdżającym ulicą Starego Wiarusa. Jeśli kierowca wyjeżdżający ulicą Pękowicką nie zauważy na początku ulicy Starego Wiarusa znaku droga wewnętrzna, to zapewne będzie tak myślał. Może tu dojść więc do pomyłek, konfliktów, nieporozumień. No i stłuczek oczywiście.

Nasz czytelnik ma rację, że opisane oznakowanie jest nieprawidłowe, a przede wszystkim niebezpieczne. W obecnej sytuacji mogę tylko radzić kierowcom nadjeżdżającym ulicą Starego Wiarusa w stronę Pekowickiej, by pamiętali, że włączają się do ruchu i ustępowali pierwszeństwa wszystkim pojazdom znajdującym się na ulicy Pękowckiej.

Rondo rozwiązałoby spór o pierwszeństwo

Idealnym rozwiązaniem byłoby w tej sytuacji mini rondo, zwłaszcza że miejsca na budowę takiego obiektu jest tutaj dosyć.

Wówczas praktycznie nie miałoby znaczenia, że ul. Starego jest drogą wewnętrzną. Tak czy inaczej pojazd wjeżdżający na rondo musiałby ustąpić pierwszeństwa tym, które już znajdują się na rondzie.

Póki co drogowcy powinni wziąć pod uwagę stare przyzwyczajenia kierowców i na wylocie ulicy Starego Wiarusa umieścić znak ostrzegawczy "inne niebezpieczeństwo", a pod nim dużą żółtą tablicę z napisem "Uwaga! Wyjazd z drogi wewnętrznej. Pojazdy na drodze poprzecznej mają pierwszeństwo".

Umieszczenie takiego znaku jest możliwe i zgodne z rozporządzeniem o znakach i sygnałach drogowych. No, ale to wymagałoby od urzędników ruszenia głową.

Poza tym droga wewnętrzna nie powinna moim zdaniem przypominać do złudzenia normalnej drogi publicznej. Wielu kierowców nie zna niestety dokładnie przepisów, nie zna zasad wyjeżdżania z drogi wewnętrznej na drogę publiczną i nawet nie wie, że włączają się wówczas do ruchu.

Miasto powinno albo zbudować tutaj mini rondo, albo po prostu wywłaszczyć właściciela drogi i wykupić ją od niego, bo byłoby to podyktowane nadrzędnym interesem bezpieczeństwa, zwłaszcza że owa droga wewnętrzna jest bardzo uczęszczana i de facto spełnia funkcję drogi publicznej.

Tyle tylko, że urzędnicy nie ponoszą odpowiedzialności za swoje błędy. Błędnie oznakują skrzyżowanie? No to trudno, paru kierowców rozbije na nim swoje samochody, a po jakimś czasie ktoś wreszcie zwróci uwagę, że coś tu jest nie tak i oznakowanie zostanie zmienione. A ten urzędnik, który popełnił błąd, nadal spokojnie tkwi na swoim stołku, bierze pensję z naszych podatków i robi następne pomyłki. I tak dalej, i tak w kółko.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: skrzyżowanie | pierwszeństwo | droga wewnętrzna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy