Straciłeś prawo jazdy za prędkość? Nie pojedziesz w całej Unii Europejskiej
Komisja Transportu Parlamentu Europejskiego opowiedziała się za zmianą rozwiązań dotyczących transgranicznej wymiany informacji o kierowcach łamiących przepisy ruchu drogowego. Szykowane właśnie prawo rozszerzyć ma zakres informacji o zmotoryzowanych udostępnianych innym krajom członkowskim. Dzięki niemu zakaz prowadzenia wydany na terenie jednego kraju obowiązywać ma w całej Wspólnocie.
29 listopada odbyło się głosowanie Komisji Transportu Parlamentu Europejskiego dotyczące nowego zakresu wymiany danych o kierowcach i wzajemnego respektowania przez kraje członkowskie zakazów prowadzenia wydanych przez poszczególne państwa UE.
Chodzi o wyeliminowanie sytuacji, gdy kierowcy z prawem jazdy czasowo zatrzymanym w jednym kraju członkowskim, w oparciu o posiadane fizycznie dokumenty, mogą bezkarnie prowadzić samochody za granicą. Przykładowo, osoba, która w Polsce przyłapana została na przekroczeniu prędkości o ponad 50 km/h w obszarze zabudowanym, traci prawo jazdy na trzy miesiące. Sęk w tym, że policjant nie musi wcale fizycznie zatrzymywać prawa jazdy, bo kierowca nie ma już obowiązku wożenia dokumentu ze sobą. Uprawnienia są więc zawieszane elektronicznie, poprzez dokonanie stosownego wpisu w Centralnej Ewidencji Kierowców.
Dostępu do polskiej bazy nie mają jednak policjanci z innych krajów europejskich, więc w razie kontroli, kierowa wciąż może wylegitymować się polskim prawem jazdy. Żaden czeski, niemiecki czy słowacki policjant nie ma obecnie możliwości sprawdzenia historii przewinień kierującego. Zaopiniowane właśnie przez europosłów przepisy mają zmienić taki stan rzeczy.
Z uwagi na różnorodność systemów teleinformatycznych stosowanych w poszczególnych krajach członkowskich, optymalnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie cyfrowego unijnego prawa jazdy oraz jednolitego "punktowego" systemu karania kierowców. Wspólnych punktów nie będzie ponieważ europosłowie komisji odrzucili ten pomysł. Natomiast prace nad cyfrowym unijnym prawem jazdy trwają od dłuższego czasu, a pilotażowy program testowy, w którym uczestniczą również polscy obywatele, zakończy się w 2025 roku.
Docelowo UE dążyć będzie zapewne do stworzenia spójnego systemu, ale póki co, członkowie komisji proponują dużo prostsze i łatwiejsze do wprowadzenia rozwiązanie. Chodzi o wzajemne informowanie się krajów (z wykorzystaniem tzw. krajowych punktów kontaktowych) o konkretnych wykroczeniach popełnionych przez obcokrajowców.
Przykładowo, Polska informować będzie Niemcy o konkretnych wykroczeniach drogowych popełnionych na jej terytorium przez obywateli Republiki Federalnej Niemiec. Tego rodzaju wymiana informacji następować ma pomiędzy wszystkimi krajami członkowskimi UE. Teoretycznie oznacza to, że Polak przyłapany na jeździe z zatrzymanym polskim prawem jazdy za granicą nie będzie narażony na żadne konsekwencje ze strony kontrolującego go policjanta, bo ten nie będzie miał dostępu do "centralnej" bazy danych. Jednak po powrocie do kraju, gdy informacja o incydencie spłynie do CEP, może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za prowadzenie pojazdu bez uprawnień.
Proponowane rozwiązanie jest dalekie od idealnego, bo lista wykroczeń, o jakich wzajemnie informować się mają kraje członkowskie jest ograniczona. Według propozycji komisji, ma ona dotyczyć m.in.:
- "drastycznego" przekroczenia prędkości,
- spowodowania poważnego wypadku (śmierć lub poważne obrażenia ciała),
- prowadzenia pod wpływem środków odurzających (w tym alkoholu),
- jazdy bez ważnego prawa jazdy.
W najpopularniejszego z wykroczeń, czyli jazdy z nadmierną prędkością, mowa o:
- przekroczeniu prędkości o ponad 30 km/h w obszarze zabudowanym,
- przekroczeniu prędkości o ponad 50 km/h poza obszarem zabudowanym.
Jeśli zatrzymany przez służby kierowca zmieści się w tych limitach, informacja o jego występku nie trafi do kraju macierzystego. W praktyce oznacza to, że przez długi czas, przynajmniej do stworzenia jednolitego systemu wymiany danych w czasie rzeczywistym, jazda z zatrzymanym czasowo prawem jazdy w innym kraju członkowskim może uchodzić kierującym "na sucho", o ile w tym czasie nie popełnią żadnego ze wskazanych wyżej wykroczeń drogowych lub przestępstw.
Mimo nacisku ze strony organizacji ekologicznych, w ostatecznej propozycji Komisji na liście wykroczeń o "międzynarodowym "ciężarze", nie zalazły się ostatecznie te dotyczące łamania zakazów poruszania się konkretnymi pojazdami w obszarach/strefach czystego transportu.
Pozytywne stanowisko Komisji Transportu Parlamentu Europejskiego (za głosowało 37 członków, przeciw było 5) nie oznacza jeszcze wejścia nowych przepisów w życie. Jest to zamknięcie kolejnego etapu prac nad projektem, który musi zostać poddany pod głosowanie. Proponowane zmiany, po uzgodnieniu z państwami członkowskimi, trafią teraz do proponowanej treści unijnej dyrektywy w sprawie praw jazdy, której ostateczny kształt poznamy przed końcem grudnia.