Straciłem prawo jazdy na 3 miesiące. Powinienem powiedzieć o tym pracodawcy?

"To była nowa droga, gładka, równa, szeroka, czekała tylko na malowanie pasów. Teoretycznie wciąż była w budowie, więc zamiast ograniczenia do 70 km/h, które obowiązywało tam przed remontem, znaki wskazywały 30. Weekendowe popołudnie, zerowy ruch, absolutny brak ekipy budowlanej. Patrol drogówki nie miał wątpliwości. Ograniczenie obowiązywało niezależnie od pory dnia, natężenia ruchu czy obecności ekipy budowlanej. 81 km/h na ograniczeniu do 30." Historia mojego kolegi mogła się zakończyć tylko w jeden sposób - utratą prawa jazdy na trzy miesiące.

Jeśli prowadzenie samochodu należy do naszych obowiązków służbowych - tu sytuacja jest oczywista. Nawet jeśli mowa o tymczasowym zatrzymaniu uprawnień, trzeba o tym bezzwłocznie poinformować pracodawcę. Wykonywanie pracy bez posiadania wymaganych do tego celu uprawnień jest działaniem sprzecznym z prawem. 

Za prowadzenie pojazdu po utracie prawa jazdy grożą surowe kary, m.in. do 5 lat więzienia i nawet 15-letni zakaz prowadzenia pojazdów (art. 244 Kodeksu karnego). Do tego trzeba pamiętać o braku ochrony ubezpieczenia OC. W przypadku zdarzenia   drogowego, ubezpieczyciel będzie zobowiązany do wypłacenia odszkodowania poszkodowanemu, ale następnie zwróci się do sprawcy o zwrot całej kwoty. Może to być bardzo duża suma pieniędzy, w zależności od skali zdarzenia. Kierowca bez uprawnień naraża się na duże koszty.

W sytuacji, w której nasze obowiązki służbowe nie wiążą się z prowadzeniem pojazdu, co do zasady nie musimy zgłaszać pracodawcy faktu utraty prawa jazdy. Brak tego dokumentu nie ma bezpośredniego wpływu na pracę na danym stanowisku, więc informacja ta byłaby dla pracodawcy zbędna. Jednak jeśli posiadanie prawa jazdy konkretnej kategorii było jednym z wymogów rekrutacyjnych, można założyć, że pracodawca uwzględnił ten element podejmując decyzję o naszym zatrudnieniu. Patrząc pod tym kątem, powinien więc otrzymać informację, że lista kwalifikacji pracownika uległa zmianie. 

***