Od 30 lat podatki wyznaczają "na oko". Absurdalne prawo udręką urzędników

Od przeszło trzydziestu lat urzędnicy wyznaczają wysokość podatku od środków transportu "na oko". Chodzi o sposób naliczania podatku od przyczep i naczep. Absurdalne prawo obowiązuje w Polsce od - uwaga - 1991 roku.

Od ponad 30 lat podatki od przyczep naliczane są w Polsce "na oko"?
Od ponad 30 lat podatki od przyczep naliczane są w Polsce "na oko"?123RF/PICSEL
  • Od 31 lat wysokość podatku od przyczep i naczep wyznaczana jest w Polsce "na oko"
  • To efekt absurdalnych zapisów ustawy o podatkach i opłatach lokalnych
  • Prawo to obowiązuje od 12 stycznia 1991 rok

W przypadku naczepy lub przyczepy wysokość podatku od środków transportu uzależniona jest od masy całkowitej zespołu pojazdów, a nie - jak nakazywałaby logika - dopuszczalnej masy całkowitej samej przyczepy. Ani CEPiK, ani starostwa powiatowe, nie gromadzą potrzebnych do określenia wymiaru podatku danych, a absurdalne zapisy ustawy obowiązują od przeszło trzech dekad.

Absurdalne prawo - urzędnicy wyznaczają podatek "na oko". Nikt nie gromadzi potrzebnych danych

Na problem zwraca uwagę serwis "Prawo.pl". Chodzi o zapisany w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych sposób naliczania wysokości podatku od przyczep i naczep, który uzależniony jest od dopuszczalnej masy całkowitej całego zestawu, a nie samej przyczepy lub naczepy.

W ustawie (art. 8) czytamy bowiem, że podatkiem od środków transportowych objęte są:

  • samochody ciężarowe o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony i poniżej 12 ton;
  • samochody ciężarowe o dopuszczalnej masie całkowitej równej lub wyższej niż 12 ton;
  • ciągniki siodłowe i balastowe przystosowane do używania łącznie z naczepą lub przyczepą o dopuszczalnej masie całkowitej zespołu pojazdów od 3,5 tony i poniżej 12 ton;
  • ciągniki siodłowe i balastowe przystosowane do używania łącznie z naczepą lub przyczepą o dopuszczalnej masie całkowitej zespołu pojazdów równej lub wyższej niż 12 ton;
  • przyczepy i naczepy, które łącznie z pojazdem silnikowym posiadają dopuszczalną masę całkowitą od 7 ton i poniżej 12 ton, z wyjątkiem związanych wyłącznie z działalnością rolniczą prowadzoną przez podatnika podatku rolnego;
  • przyczepy i naczepy, które łącznie z pojazdem silnikowym posiadają dopuszczalną masę całkowitą równą lub wyższą niż 12 ton, z wyjątkiem związanych wyłącznie z działalnością rolniczą prowadzoną przez podatnika podatku rolnego;
  • autobusy.

Prawo, które nie działa. Od 30 lat robią "na oko"

Dane o dopuszczalnej masie całkowitej takich pojazdów nie są gromadzone ani w CEPiK, ani w starostwach. Podatnicy podlegający podatkowi od środków transportowych nie są też w stanie wskazać tych danych.
- tłumaczy w rozmowie z Prawo.pl Iwona Szymańska-Ciepłucha, naczelnik wydziału podatków i opłat lokalnych w Urzędzie Miasta i Gminy w Gryfinie

Największy problem nie wynika jednak z braku danych w państwowych bazach, lecz absurdalnego brzmienia samej ustawy, która obowiązuje w tej formie od stycznia 1991 roku. Tę samą przyczepę podpiąć można przecież zarówno do traktora Ursusa, jak i ciężarowego Stara. Masa zespołu pojazdów będzie wówczas diametralnie różna, co oznacza, że zmieni się też podstawa opodatkowania. Jak więc naliczyć taki podatek? Urzędnicy robią to "na oko".

Mimo absurdu takiego rozumowania, zapisy ustawy o podatkach i opłatach lokalnych obowiązują w takiej formie od 31 lat.

Jak czytamy w "Prawo.pl", urzędnicy nie mają czasu na przeprowadzenie szczegółowych postępowań (np. powołanie biegłych). Przyjmują więc oświadczenia i wyliczają szacunkowy podatek na takim poziomie, "aby przedsiębiorca transportowy nie odwołał się od decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego".

***

Elektryczny Włoch z charakterem
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas