Nowe przeglądy już w Sejmie. Kiedy diagności zaczną robić zdjęcia?
W czwartek, 6 września, w Sejmie - na posiedzeniu specjalnej podkomisji - dyskutowano nad wprowadzeniem proponowanych od dłuższego czasu zmian w sposobie przeprowadzania badań technicznych pojazdów. Chodzi m.in o wykonywanie przez diagnostów zdjęć pojazdów i kary dla spóźnialskich kierowców. Kiedy można się spodziewać nowych przepisów?
Spis treści:
W czwartek, 6 września, w Sejmie - na posiedzeniu Komisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw (druk sejmowy 2540) odbyła się debata dotycząca proponowanych zmian w systemie badań technicznych pojazdów.
Przypominamy, że chodzi o projekt, jaki wpłynął do Sejmu 9 sierpnia, który wprowadza prawdziwą rewolucję w zakresie kontroli stanu pojazdów poruszających się po naszych drogach. Główne założenia projektu to m.in.:
- obowiązek fotografowania pojazdów w czasie przeprowadzania badań technicznych,
- kary w postaci podwójnej wysokości opłaty za przegląd dla kierowców, którzy spóźnią się z wykonaniem obowiązkowego badania technicznego o dłużej niż 30 dni,
- możliwość odwołania się od wyniku kontroli przez diagnostę do Transportowego Dozoru Technicznego
- przejęcie nadzoru nad stacjami kontroli pojazdów przez Transportowy Dozór Techniczny
Diagności przeciw karom dla spóźnialskich kierowców?
W czasie trwającej blisko cztery godziny debaty, jaka toczyła się na posiedzeniu komisji 6 października, sporo uwag zgłoszono zwłaszcza pod adresem kar za przekroczenie - o ponad 30 dni - terminu badania technicznego.
Opłatę za przeprowadzenie badania technicznego po wyznaczonej dacie pobiera się w przypadku przeprowadzenia badania technicznego po upływie 30 dni od wyznaczonej daty tego badania.
Przedstawiciele SKP zwracali uwagę, że proponowane przez Ministerstwo Infrastruktury rozwiązanie może być niezgodne z konstytucją. Ogranicza bowiem prawo obywatela do rozporządzania jego własnym mieniem. W istocie mowa przecież o karaniu właściciela za to, że przez kilka miesięcy czy lat jego pojazd nie uczestniczy w ruchu drogowym, do czego właściciel ma przecież pełne prawo.Argumentowano przy tym, że polskie przepisy o czasowym wycofaniu z ruchu samochodu osobowego pozostają fikcją. Z takiej możliwości skorzystać mogą jedynie osoby, których auto wymaga naprawy struktury nośnej karoserii, a samo wycofanie trwać może jedynie 12 miesięcy. Padały też argumenty dotyczące podwójnego karania. Przykład? Jeżeli kierowca ukarany zostanie za jazdę bez przeglądu w czasie kontroli drogowej, w przypadku przekroczenia terminu o ponad 30 dni, dodatkowa kara czego go na stacji diagnostycznej.
Ministerstwo - pomysły są średnie, ale lepszych nie ma
W odpowiedzi na te zarzuty minister Rafał Weber stwierdził, że proponowane przez resort rozwiązanie nie jest idealne, ale - na obecnym etapie - nie wypracowano lepszego. Wyjaśnił ponadto, że właśnie kwestie związane z dodatkowymi opłatami dla spóźnialskich miały być przyczyną wycofania z parlamentu poprzedniego projektu zmian w sposobie przeprowadzania badań technicznych. Pomysł dotyczący karania spóźnialskich kierowców nie spodobał się też m.in. przedstawicielom Związku Powiatów Polskich. W projekcie czytamy bowiem, że:
Opłata za przeprowadzenie badania technicznego po wyznaczonej dacie oraz odsetki za zwłokę od tych opłat stanowią przychód Transportowego Dozoru Technicznego.
W trakcie dyskusji zwracano uwagę, że projekt nie precyzuje np., czy TDT otrzymywać ma kwotę brutto czy - jak w przypadku SKP - netto (w cenie badania naliczane jest 23 proc. podatku VAT). W konsekwencji TDT zarobić może na spóźnialskich kierowcach więcej niż sama stacja, na której przeprowadzono badanie.
Nowe przeglądy od 1 stycznia 2023
Zgodnie z założeniami projektu, nowe prawo miałoby obowiązywać od 1 stycznia 2023 roku. Nie jest to jednak pewne, bo w pierwszym czytaniu, które odbyło się 15 września, głosowano nad odrzuceniem projektu w całości. Za opowiedziało się wówczas 216 posłów m.in.: z KO, Lewicy, KP, Konfederacji czy Polski 2050. Przeciw było 227 posłów - 221 z klubu parlamentarnego PiS, po dwóch z Kukiz15 i PS oraz 2 niezrzeszonych.
Ostatecznie projekt obronił się więc zaledwie 9 głosami, co biorąc pod uwagę sejmowe zawirowania stawia jego przyszłość pod pewnym znakiem zapytania.
***