Kto płaci za uszkodzoną infrastrukturę drogową? Kierowcy nie powinni być bezkarni

Kolizja, na skrzyżowaniu zderzają się samochody. Jeden z nich wpada na sygnalizator świetlny i przewraca go, drugi ścina znak drogowy. Z rozbitych aut sypie się szkło, na jezdnię wylewają się jakieś płyny. Czy zastanawialiście się kiedyś, kto pokryje koszty sprzątnięcia zanieczyszczeń z jezdni i naprawy infrastruktury drogowej?

Zdarzenia drogowe często prowadzą do uszkodzeń w infrastrukturze. Kto powinien płacić za niezbędne prace i naprawy?
Zdarzenia drogowe często prowadzą do uszkodzeń w infrastrukturze. Kto powinien płacić za niezbędne prace i naprawy?JAROSLAW JAKUBCZAK/POLSKA PRESSEast News

Kto pokrywa koszty naprawy infrastruktury drogowej po wypadku?

Zazwyczaj w takiej sytuacji koszty sprzątania i napraw ponosi zarządca drogi. Czy tak jednak być powinno? Jeżeli kierowca popełnił błąd albo zlekceważył zasady bezpieczeństwa i spowodował kolizję, to powinien odpowiadać nie tylko za szkody w pozostałych pojazdach, ale także za uszkodzenia drogi i jej infrastruktury.

W przeciwnym razie te koszty pokrywamy my wszyscy. To wcale nie jest tak, że państwo samo pokryje koszty. Istotnie pokryje, ale z naszych podatków.

Istotny precedens nastąpił w województwie opolskim, gdzie kilka lat temu jedna z firm zatrudnionych przez powiat w celu utrzymania dróg zbuntowała się i wystąpiła z powództwem do towarzystwa ubezpieczonego, w którym polisę miał pojazd sprawcy wypadku, o zwrot kosztów oczyszczenia jezdni. Kwota przekraczała 7000 zł.

Sprawa oparła się aż o Sąd Najwyższy, który orzekł, że roszczenie firmy sprzątającej jest zasadne (Sygn. akt III CZP 9/22). W szczególności sąd uznał że:

Sprawca wypadku komunikacyjnego i zakład ubezpieczeń, z którym sprawca wypadku jest związany umową ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkody związane z ruchem tych pojazdów, odpowiadają wobec zarządcy drogi za szkodę spowodowaną zanieczyszczeniami drogi płynami silnikowymi.

Oczywiście w opisywanej sprawie firma ubezpieczeniowa robiła wszystko, aby wykręcić się od wypłacenia odszkodowania. Dopiero wyrok Sądu Najwyższego położył kres tym zabiegom.

SN uznał, że zanieczyszczenie drogi również stanowi jej uszkodzenie, bo przecież zanieczyszczona droga nie nadaje się do użytku, a zatem koszty jej oczyszczenia są także rodzajem naprawy tej drogi.

Jest to rozumowanie ze wszech miar słuszne, bo przecież gdyby sprawca nie spowodował wypadku, nie doszłoby do zanieczyszczenia drogi. Istnieje więc ścisły związek przyczynowo skutkowy pomiędzy zawinionym postępowaniem sprawcy, a powstałą szkodą.

Czy zarządy dróg będą występować o odszkodowanie do firm ubezpieczeniowych?

W świetle tej uchwały Sądu Najwyższego tym bardziej logiczne jest domaganie się od firmy ubezpieczeniowej sprawcy wypadku pokrycia kosztów wymiany uszkodzonych barier, sygnalizatorów, znaków drogowych itp.

Jest to zgodne nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale także ze zwykłym poczuciem sprawiedliwości. Powinna obowiązywać prosta zasada: spowodowałeś wypadek, to musisz pokryć koszty zniszczeń, które uczyniłeś.

Niemniej jednak trzeba pamiętać, że w polskim prawie nie istnieje niestety zasada precedensu, a zatem orzeczenie jednego sądu, choćby Sądu Najwyższego, nie jest wiążące dla innych sądów. Co najwyżej sądy mogą bazować na takiej wykładni prawa , ale nie muszą.

W praktyce oznacza to, że jedna firma może uzyskać odszkodowanie z polisy sprawcy, a druga wcale nie. Jeden człowiek za ten sam czyn może zostać skazany na dotkliwą karę, a drugi na bardzo łagodną. Wszystko zależy od konkretnego sądu, a nie każda firma ma chęć i możliwości toczyć spory sięgające aż do Sądy Najwyższego.

Obawiam się ponadto, że firmy ubezpieczeniowe doskonale poradzą sobie nawet wtedy, gdy takie orzeczenia sądów będą zapadać częściej. Po prostu podwyższą składki ubezpieczeń dla wszystkich. Oznacza to więc, że wszyscy kierowcy będą ponosić skutki postępowania drogowych piratów.

Czy ubezpieczenia OC powinno dotyczyć pojazdu, czy kierowcy?

W świetle tego, co napisałem powyżej, nasuwa się kluczowe pytanie: czy polisa ubezpieczenia OC powinna być przypisana do pojazdu czy do konkretnego kierowcy? Przecież sprawcą wypadku w ogromnej większości zdarzeń nie jest pojazd, lecz właśnie kierowca. Dana osoba może mieć wiele samochodów, często je zmieniać, a także kierować pojazdami nie należącymi do niej.

Mimo to na podstawie przebiegu „kariery” danego kierowcy można przecież łatwo określić, czy i jak często powodował on wypadki lub kolizje z własnej winy. Są kierowcy, którzy jeżdżą bez żadnych zdarzeń przez wiele lat, ale są i tacy którym każdego roku przydarza się jakaś stłuczka, a co jakiś czas coś poważniejszego.

To przecież wyraźnie wskazuje, czy dany kierowca jeździ bezpiecznie czy nie. Jeżeli ktoś często uczestniczy w takich zdarzeniach to znaczy, że nie jest kierowcą bezpiecznym. Pozwala to przypuszczać, że w przyszłości także będzie miał podobne zdarzenia.

Należałoby zatem stworzyć system ubezpieczeń, który pozwalałby na zdecydowane podwyższanie opłat ubezpieczeniowych takim właśnie niebezpiecznym kierowcom. To oni powinni ponosić koszty swojego nieodpowiedzialnego postępowania, a nie wszyscy.

Wprawdzie firmy ubezpieczeniowe stosują system zniżek i ulg, które tracą kierowcy korzystający z wypłat odszkodowań, ale uważam, że jest to zdecydowanie za mało. Proponowany przeze mnie system pozwalałby na stworzenie swoistego „profilu” kierowcy, umożliwiającego ocenę jego sposobu jazdy.

Każdemu może przydarzyć się kolizja, każdy z nas może kiedyś popełnić błąd. Jeśli jednak takie zdarzenia występują regularnie i cyklicznie, wskazuje to ewidentnie, że dany kierowca nie ma odpowiednich kwalifikacji do bezpiecznego kierowania pojazdem albo ewidentnie lekceważy zasady bezpiecznej jazdy.

Dostęp do takiej kartoteki kierowcy powinny mieć także instytucje uprawnione do zatrzymywania praw jazdy. Jeżeli ktoś w ciągu trzech lat spowodował trzy zawinione zdarzenia, powinno się go kierować na egzamin sprawdzający i badania psychotechniczne. Okoliczności wskazują wyraźnie, że nie jest to dzieło przypadku, lecz wadliwość w osobowości lub umiejętnościach kierowcy.

Co więcej, taki system umożliwiałby również pracodawcom ocenę, czy danemu kierowcy można np. powierzyć przewożenie ludzi, kierowanie tirem itd.

Mam świadomość, że jest to pomysł zapewne kontrowersyjny, ale pamiętajmy o podstawowej kwestii: czy wszyscy mamy płacić za nieodpowiedzialne zachowania i wybryki grupy kierowców?

Test wideo Renault Rafale. Duży SUV, a pali mniej niż 5 l/100 kmAdam MajcherekINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?