"Kolumny grozy" w akcji. Są bezkarne i sieją popłoch na polskich drogach

Weekendowa kolizja kolumny premiera na Podlasiu i wrzucone po niej nagranie stały się podstawą do rozwoju trendu #KolumnGrozy. Internauci pytają, czy samochody SOP-u faktycznie muszą poruszać się po polskich drogach w tak charakterystyczny sposób?

Przepisy pozwalają by kolumny pojazdów uprzywilejowanych nie stosowały się do przepisów ruchu drogowego
Przepisy pozwalają by kolumny pojazdów uprzywilejowanych nie stosowały się do przepisów ruchu drogowegoPaweł WodzyńskiEast News

Wszystko zaczęło się od niedzielnego wypadku kolumny rządowej z premierem Mateuszem Morawieckim. Doszło wówczas do zderzenia radiowozu zamykającego kolumnę z jadącym w przeciwnym kierunku autem osobowym. Tego samego dnia na Twitterze posłanka Agnieszka Pomaska opublikowała nagranie przejazdu kolumny z komentarzem:

Internauci szybko wypunktowali, że zaprezentowany materiał nie ma nic wspólnego z niedzielnym wypadkiem i przedstawia przejazd kolumny prezydenta Dudy z 2020 r. Ale #KolumnyGrozy zaczęły żyć swoim życiem, a w sieci w lawinowym tempie przybyło zapytań i innych przykładów budzącego wątpliwości zachowania kierowców rządowych limuzyn.

Wątek przejazdu kolumny premiera łączymy z tamtym wydarzeniem zupełnie świadomie, bo cytując za TVN24 słowa insp. Mariusz Ciarka, rzecznika prasowego Komendanta Głównego Policji:

Jeden samochód zjechał do prawej krawędzi jezdni, a kierująca mazdą nie zatrzymała się za nim, nie zwolniła. Nie zjechała też do prawej strony, a chciała ten pojazd ominąć, co spowodowało, że znalazła się na przeciwległym pasie ruchu.

Ta wypowiedź sugeruje, że gdyby nie pojazd z kolumny, który zjechał na przeciwny pas i próbował zmusić prowadzącą Mazdę do zatrzymania, być może do wypadku, po którym rannych jest 6 osób, w ogóle by nie doszło.

Pytanie, czy faktycznie kolumny z VIP-ami muszą pędzić na złamanie karku zajmując całą szerokość drogi wydaje się być jak najbardziej na miejscu. Co na to przepisy?

Przejazd kolumny uprzywilejowanej - przepisy

Zacznijmy od tego, jakie wymogi musi spełniać pojazd, by mógł być uznany za uprzywilejowany. Ustawa Prawo o ruchu drogowym definiuje "pojazd uprzywilejowany" jako pojazd wysyłający sygnały świetlne w postaci niebieskich świateł błyskowych i jednocześnie sygnały dźwiękowe o zmiennym tonie, jadący z włączonymi światłami mijania lub drogowymi.

Określenie to obejmuje również pojazdy jadące w kolumnie, na której początku i na końcu znajdują się pojazdy uprzywilejowane wysyłające dodatkowo sygnały świetlne w postaci czerwonego światła błyskowego. Wówczas wszystkie pojazdy poruszające się pomiędzy nimi, nawet jeżeli nie wysyłają żadnych sygnałów, uważa się za uprzywilejowane. Przepisy zabraniają również wjeżdżania między znajdujące się w kolumnie pojazdy.

Podstawowe zasady przejazdu samochodów uprzywilejowanych określa art. 53 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Informuje on, że pojazd uprzywilejowany nie ma obowiązku stosowania się do przepisów ruchu pojazdów, zatrzymaniu oraz do znaków i sygnałów drogowych w ściśle określonych sytuacjach tj. gdy uczestniczy:

a) w akcji związanej z ratowaniem życia, zdrowia ludzkiego lub mienia albo koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa lub porządku publicznego albo b) w przejeździe kolumny pojazdów uprzywilejowanych, c) w wykonywaniu zadań związanych bezpośrednio z zapewnieniem bezpieczeństwa osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, którym na mocy odrębnych przepisów przysługuje ochrona;

Z przepisu tego wynika, że prawidłowo oznakowana kolumna jest zwolniona z obowiązku stosowania się do ograniczeń prędkości, może przejeżdżać na czerwonym świetle, wjeżdżać na drogę "pod prąd" itp. Artykuł precyzuje jednak, że musi się to odbywać "pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności". Czy to upoważnia samochody jadące w kolumnie do jazdy przeciwnym pasem ruchu i spychania na pobocze auta jadące z przeciwka?

Policja precyzuje jeszcze, że:

Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani ułatwić przejazd pojazdu uprzywilejowanego, w szczególności przez niezwłoczne usunięcie się z jego drogi, a w razie potrzeby zatrzymanie się. (...) Stojący w korku kierowcy powinni rozjechać się na boki, wjechać na pas zieleni lub zjechać na pobocze, a pojazdy znajdujące się w ruchu powinny zmienić pas, tak żeby jak najszybciej przepuścić pojazd uprzywilejowany.

Zobowiązanie do ułatwienia przejazdu przez usunięcie się z drogi i nawet zatrzymanie brzmi całkiem logicznie. Nikt przecież nie chciałby zderzyć się czołowo z kolumną pojazdów legalnie pędzących z lekceważeniem przepisów ruchu drogowego, szczególnie gdy widać i słychać je z daleka. Czy zatem konieczne jest zajmowanie przez auta obstawy pasa ruchu przeciwnego do kierunku jazdy kolumny i czy taka jazda świadczy o wskazanej w ustawie Prawo o ruchu drogowym "szczególnej ostrożności" pojazdów jadących w kolumnie - mam wątpliwości. Szczególnie, że takie zachowanie może zmusić kierowcę do podejmowania zbędnego ryzyka: np. ucieczki z drogi na wysoki krawężnik, czy też awaryjnego hamowania w celu uniknięcia kolizji z zaparkowanym na poboczu autem lub poruszającymi się skrajem jezdni pieszymi.

Podobnie jak wątpliwa jest konieczność przejazdu kolumny ze znacznym przekroczeniem prędkości - wbrew przepisom prawa, które mają stanowić wożeni w kolumnach. Wśród komentarzy do hasła #kolumnyGrozy pojawiają się przykłady z zagranicy, m.in. przejazd kolumny premiera w Japonii, która w bezpieczny sposób włącza się do ruchu, a potem kontynuuje go tempem takim, jakim poruszają się inne pojazdy:

Pozostaje nam wierzyć, że w niedzielnym zdarzeniu zaistniała jakaś szczególnie istotna okoliczność, przez którą polski premier wracając z odwiedzin w 18. Białostockim Pułku Rozpoznawczym oraz wizyty u żołnierzy chroniących granicy, musiał poruszać się w ten sposób.

Komentatorzy przytaczają tez przykłady przejazdów kolumn z Niemiec, w których samochody poruszają się z poszanowaniem przepisów ruchu drogowego, z zatrzymaniem na czerwonym świetle włącznie.

Czy faktycznie kolumny wożące polskich polityków muszą z ułańską fantazją pędzić na złamanie karku, bo politycy potrzebują np. przemieszczać się między kolejnymi miejscowościami, w których zorganizowano wiece służące kampanii promocyjnej ich partii - to pytanie w naszych warunkach niestety wciąż pozostaje otwarte.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas