Jazda motocyklem na jednym kole. Za mandat można kupić drugi motocykl

Jazda na jednym kole, czyli tzw. "gumowanie" lub "wheelie" to jedna z ulubionych sztuczek wielu motocyklistów. Niestety za tego typu popisy na drogach publicznych policja karze motocyklistów bardzo surowymi mandatami. Za maksymalną wysokość kary można kupić nawet motocykl.

O co chodzi z jazdą na jednym kole?

Jazda na jednym kole to sztuczka, którą popisuje się wielu motocyklistów. Trzeba przyznać, że jest to umiejętność godna podziwu, ale też wyjątkowo niebezpieczna, zwłaszcza jeśli wykonywana jest na drogach publicznych. Motocykliści wykorzystując dużą moc swoich maszyn połączoną z niewielką masą podnoszą przednie koło mocno odkręcając manetkę lub "strzelając ze sprzęgła" i w ten sposób przejeżdżają kilkadziesiąt metrów na tylnym kole, z przednim uniesionym w górze. Zwłaszcza na drogach publicznych gdzie sytuacja jest bardzo dynamiczna łatwo utracić kontrolę nad maszyną wpadając w dziurę, lub przejeżdżając przez nierówność.

Reklama

Jazda na jednym kole to właściwie podstawowa umiejętność tzw. "stunterów", którzy niemal zawodowo zajmują się wykonywaniem sztuczek na motocyklu i "wheelie", czyli jazdę na jednym kole łączą z innymi trickami, aby pokazać swoje umiejętności. Oni robią to jednak zwykle poza drogami publicznymi - na zamkniętym placu lub drogach prywatnych.

Wśród zwykłych motocyklistów jazda na jednym kole jest traktowana jako dowód na pełną kontrolę nad motocyklem i wysokie umiejętności. W rzeczywistości prawa zwykle jest inna, ale to temat na inny materiał.

Czy można dostać mandat za jazdę na jednym kole?

Niestety jazda na jednym kole w ruchu ulicznym jest niezgodna z prawem i grożą za nią poważne konsekwencje. Jeszcze do niedawna mandat za jazdę na jednym kole to było ledwie kilkaset złotych, choć bardziej zawzięci policjanci odbierali uprawnienia i kierowali sprawę do sądu. Teraz jazda na jednym kole jest właściwie z marszu traktowana znacznie bardziej surowo, a sami policjanci mają kilka możliwości ukarania motocyklisty za taki wybryk.

Choć według taryfikatora niezachowanie należytej ostrożności na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu i spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym przez kierującego pojazdem mechanicznym, oznacza mandat w wysokości 1000 zł powiększony o wykroczenie stanowiące znamię spowodowania zagrożenia (może to być na przykład użytkowanie pojazdu w sposób zagrażający bezpieczeństwu - 200 zł) w rzeczywistości kara może być znacznie bardziej dotkliwa. Policjant zamiast wystawić mandat może skierować sprawę do sądu posiłkując się artykułem 97 kodeksu wykroczeń traktującego o naruszeniu przepisów o bezpieczeństwie i porządku w ruchu drogowym:

Trzeba pamiętać, że policjanci wyjątkowo nie lubią tego typu popisów i z dużą ochotą, zamiast karać najniższym wymiarem kary wolą kierować sprawę do sądu, gdzie motocykliści są karani znacznie surowiej.

Nawet 30 tysięcy złotych grzywny za jazdę na jednym kole

Na dodatek za stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym sędzia może dodatkowo ukarać motocyklistę zakazem prowadzenia pojazdów, czyli zabrać mu prawo jazdy. A jeśli wniosek skierowany do sądu będzie uzasadniony naruszeniem z Art. 86 Kodeksu wykroczeń, sąd może dodatkowo zasądzić grzywnę w wysokości nawet do 30 000 zł! Zwykle grzywna wynosi do 5000 zł, ale jeśli nasze wyczyny będą powodowały wyjątkowe zagrożenie, sędzia może sięgnąć po kwoty z górnej półki.

Za taką kwotę bez problemu można kupić nowy motocykl, więc chyba lepiej zostawić popisy tego typu na inną okoliczność - trenować je na zamkniętych obiektach i odcinkach dróg nie narażając nikogo na niebezpieczeństwo.

Powinniśmy też liczyć się z uzupełnieniem naszego konta o dodatkowe 6 punktów karnych za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: motocykl | jazda motocyklem | mandaty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy