Wielka afera z prawem jazdy!
Siedem osób z powiatu jędrzejowskiego w Świętokrzyskiem usłyszało prokuratorskie zarzuty przyjmowania i wręczania korzyści majątkowych w celu ułatwienia zdawania egzaminów na prawo jazdy.
Podejrzani zostali zatrzymani we wtorek, do środy składali zeznania w prokuraturze. Grozi im od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
- Trzy osoby usłyszały zarzut czerpania korzyści majątkowej podczas pośredniczenia w załatwianiu egzaminów, dwie - zarzut wręczania korzyści majątkowych. Dwóm kolejnym postawiono zarzuty obu rodzajów - poinformował szef Prokuratury Rejonowej w Jędrzejowie, Tomasz Rurarz. Tylko jedna z zatrzymanych osób przyznała się do zarzucanych jej czynów.
Ustalono, że wartość przyjmowanych łapówek wyniosła w sumie ponad 20 tysięcy złotych. Dwie zatrzymane osoby to właściciele firmy organizującej kursy dla przyszłych kierowców, jedna w przeszłości prowadziła taką firmę.
Prokuratura wystąpiła do Sądu Rejonowego w Jędrzejowie z wnioskami o areszt wobec trzech podejrzanych o pośrednictwo w załatwianiu egzaminów. Wobec jednej osoby zastosowała poręczenie majątkowe.
Zdaniem śledczych, sprawa jest rozwojowa i może dotyczyć nawet kilku ośrodków egzaminacyjnych.
To nie jedyna afera tego typu. Ponad tysiąc osób mogło dostać za łapówki prawo jazdy w Katowicach. Policjanci z wydziału do walki z korupcją komendy wojewódzkiej w Krakowie zatrzymali czterech doświadczonych egzaminatorów. Zdanie egzaminu kosztowało kilka tysięcy złotych.
- Zdanie egzaminu kosztowało około 2,5-3 tys. złotych. Zasada była taka, że kursant egzamin musiał zdać i tak się rzeczywiście działo (...) Apelowaliśmy do ludzi, którzy dali łapówkę - jeżeli zgłoszą się na policję albo na prokuraturę wcześniej, niż my dotrzemy do nich, to nie będą odpowiadać karnie - mówi reporterowi RMF FM inspektor Dariusz Nowak z małopolskiej policji.
Do tej pory zarzuty w sprawie usłyszało trzydzieści osób - wśród nich są właśnie egzaminatorzy.