UE chce nowej kategorii prawa jazdy. Zmiana dotknie wielu kierowców
Unia Europejska dąży do tego aby zminimalizować ilość wypadków na drogach. Według głównych założeń liczba wypadków śmiertelnych ma spaść do zera w 2050 roku. Plan wydaje się nierealny, ale UE szuka kolejnych nowatorskich sposobów na poprawę bezpieczeństwa. Jednym z nich miałaby być nowa kategoria prawa jazdy B+.
Zgodnie z obecnymi przepisami posiadacz prawa jazdy kategorii B może obecnie prowadzić między innymi samochody lub zestawy samochód + przyczepa o dopuszczalnej masie całkowitej wynoszącej 3,5 tony, niezależnie od tego czy są to samochody osobowe czy też dostawcze. Unia właśnie zaproponowała zmiany w tej kwestii - chcą wprowadzić nową kategorię prawa jazdy.
ETSC, czyli europejska komisja do spraw bezpieczeństwa transportu co jakiś czas zarzuca wędkę i proponuje nowe rozwiązania w kwestii podniesienia bezpieczeństwa na drogach. Zajmują się między innymi systemem szkoleń kierowców i wymagań co do egzaminów na prawo jazdy. W ostatnim czasie pisaliśmy między innymi o wprowadzeniu testu oceny ryzyka na egzaminach na prawo jazdy, które powoli jest wprowadzany w różnych europejskich państwach. Teraz propozycja ETSC dotyczy zmiany kwalifikacji prawa jazdy i wprowadzenie nowej kategorii B+.
Wprowadzenie nowej kategorii to oczywiście jedynie propozycja, która nie została jeszcze zatwierdzona, a w naszym mniemaniu jej wprowadzenie do wszystkich europejskich państw zajmie mnóstwo czasu, jeśli w ogóle ten pomysł zostanie zaakceptowany. Pomysł ETSC jest taki, aby podzielić kategorię prawa jazdy B na dwie podgrupy: B i B+.
Ta pierwsza miałaby być dla kierowców jeżdżących samochodami lekkimi do 1,8 tony, a drugą musieliby uzyskiwać kierowcy, którzy poruszają się pojazdami o DMC od 1,8 do 3,5 tony. W domyśle kategoria B+ miałaby głównie obowiązywać kierowców samochodów dostawczych - busów, lawet i chłodni, które dotychczas łapały się pod kategorię B. Według ETSC samochody dostawcze uczestniczą w ponad 10% wypadków na drogach w Europie, więc należy przyjrzeć się ich kierowcom i spróbować poprawić tę statystykę.
Zapis jest o tyle ciekawy, o ile stoi w sprzeczności z wieloma innymi założeniami Unii Europejskiej. Między innymi może sporo namieszać wśród posiadaczy samochodów elektrycznych.
Choć głównym założeniem tego pomysłu jest oddzielenie kierowców samochodów osobowych od dostawczych - busów i Vanów ważących ponad 1800 kg, już wstępna koncepcja nie jest do końca właściwa. Komisarze unijni zdają się bowiem nie zauważać, że na rynku jest mnóstwo samochodów osobowych, które według danych technicznych znacząco przekraczają DMC równe 1,8 tony. Tyczy się to nie tylko dostawczaków, ale też między innymi wielu SUV-ów, limuzyn, samochodów klasy premium i oczywiście samochodów elektrycznych, których masa nierzadko przekracza dwie tony.
Na dodatek możliwość uzyskania prawa jazdy kategorii B mieliby 18-latkowie (a według niektórych planów nawet 17-latkowie), a kategorię B+ będą mogli uzyskać dopiero po dwóch latach od zdobycia uprawnień kategorii B lub po ukończeniu 21-roku życia. Samo szkolenie jak i egzamin na prawo jazdy kategorii B+ miałoby wyglądać nieco inaczej i uwzględniać różnice w zachowaniu pojazdu o większej masie i rozmiarach na drodze.
W świetle ciągłego promowania samochodów elektrycznych i założeń, że do 2035 roku samochody elektryczne całkowicie zastąpią spalinowe, może pojawić się problem z uprawnieniami. Kierowcy, którzy będą chcieli jeździć SUV-ami i elektrykami będą musieli nabyć nowe uprawnienia, aby móc legalnie poruszać się swoimi samochodami. Na razie ten plan ma więcej dziur niż szwajcarski ser.
Na razie są to tylko plany i pomysły, podobnie jak wprowadzenie prawa jazdy od 17 roku życia (prowadzenie tylko z dorosłym), ale już niebawem, bo na początku 2024 roku powinna pojawić się nowa dyrektywa Unii Europejskiej wprowadzająca zmiany w przepisach w państwach należących do wspólnoty europejskiej. Co jeszcze wymyślą eksperci od bezpieczeństwa transportu? Tego nie wiadomo.