Nowy sposób kupowania samochodów używanych

​Klienci kupujący za gotówkę wciąż są większością na rynku samochodów używanych. Polacy poszukują jednak coraz nowszych aut, a więc i droższych, stąd rosnąca popularność takich form finansowania zakupu, jak kredyt czy leasing. Klienci wybierają też programy, które dają im gwarancję zakupu samochodu z pewnego i sprawdzonego źródła.

Samochód niekoniecznie trzeba kupować za gotówkę
Samochód niekoniecznie trzeba kupować za gotówkęInformacja prasowa (moto)

- Większość klientów kupujących samochody używane na polskim rynku to głównie klienci gotówkowi. Dzieje się tak z tego powodu, że 90 proc. samochodów to auta w wieku 6 lat i starsze, z czego 70 proc. tej grupy stanowią samochody w wieku powyżej 10 lat. Są to auta stosunkowo tanie - cena zakupu oscyluje w granicach 10 tys. zł, więc klienci posiłkują się własnymi oszczędnościami lub pieniędzmi pożyczonymi od rodziny czy znajomych - mówi agencji Newseria Biznes Rafał Gajewski, kierownik strefowy w Toyota Bank Polska.

Zakup nowszych aut, czyli maksimum sześcioletnich, i z lepszym wyposażeniem, to większy wydatek. Dlatego klienci częściej posiłkują się kredytami lub leasingiem, tak jak w przypadku aut nowych. Instytucje finansowe dostrzegają rosnące zapotrzebowanie na tego typu produkty. Klienci Toyota Banku najczęściej szukają samochodu w wieku między 3 a 8 lat.

- Dwa miesiące temu uruchomiliśmy produkt dla samochodów i dziś jego udział sięga już 30 proc. finansowania używanych aut. Zakładamy, że w ciągu najbliższego roku uda nam się uzyskać około 50 proc., tak jak udało się to osiągnąć w sprzedaży tego produktu dla samochodów nowych - podkreśla przedstawiciel Toyota Bank Polska.

SmartPlan dla aut używanych to produkt kredytowy, którego cechą jest możliwość wykupu auta w ostatniej racie. Klient, zaciągając zobowiązanie w tej formie, ponosi koszty rzędu 50 proc. wartości samochodu. Kapitał ten rozłożony jest na równe bądź malejące raty, a ostatnia rata, tzw. rata wykupowa, jest zdecydowanie wyższa. Stanowi ona do 40 proc. wartości samochodu, przez co wcześniejsze raty mogą być dużo niższe (10 proc. stanowi wkład własny klienta).

- Względem klasycznej formy finansowania miesięczna rata jest niższa o około 60 proc., co pozwala klientom na zakup auta lepiej wyposażonego, czasami nawet z segmentu wyżej. Znacząco zwiększają się również możliwości zakupowe klienta i poprawia jego zdolność kredytową - mówi Gajewski.

Oferta banku ma umożliwić cykliczną wymianę samochodów - w cyklu 3-4-letnim. Założenie jest takie, by klient, zamiast spłacać ostatnią ratę, decydował się na finansowanie kolejnego samochodu. Taką decyzję będzie mógł podjąć tuż przed upływem okresu kredytowania.

- Klient zostawia auto w rozliczeniu w wybranej stacji dilerskiej i spłaca pozostały do spłaty kapitał. Bazując na tym, że nasze auta mają bardzo wysoką wartość rezydualną i względem konkurencji mamy tutaj sporą przewagę, klient ma środki na dokonanie kolejnej wpłaty wstępnej na poczet kolejnego cyklu - mówi ekspert. - Obserwujemy, że klienci, którzy raz skorzystali z takiej konstrukcji produktu, przesiadają się w kolejne samochody i są bardzo zadowoleni z tego typu rozwiązania.

Bank liczy na to, że co drugi klient przesiądzie się do kolejnego auta, bez spłacania ostatniej raty.

Jak podkreśla Rafał Gajewski, dla klientów na rynku wtórnym bardzo istotna jest gwarancja, że zakupione auto ma pewne źródło i jest sprawdzone.

- W większości przypadków są to auta z wtórnego obiegu z naszej sieci, które mają sprawdzoną historię serwisową. Bardzo aktywnie działa program Pewnego Auta, w ramach którego klienci mają możliwość zakupu samochodu, po pierwsze, sprawdzonego, z wykluczonymi wszelkimi usterkami, a po drugie, z gwarancją. Wspólnie z importerem uczestniczymy w tym programie, przygotowując również dla tych aut specjalną ofertę finansową, z której mogą skorzystać nasi klienci - wyjaśnia Rafał Gajewski.

Dziś 35 proc. finansowanych przez Toyota Bank Polska samochodów pochodzi z rynku wtórnego. Do końca tego roku finansowego spółka chce zwiększyć ten odsetek do 50 proc.

- Zakusy importera są bardzo ambitnie. W perspektywie kilku najbliższych lat ta proporcja będzie wyglądała następująco: na dwa samochody używane będzie przypadał jeden nowy samochód - mówi Gajewski.

Newseria Biznes
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas