Nowa metoda kradzieży "na kartkę". Tu ubezpieczenie nie pomoże

Są różne metody kradzieży samochodów. Cześć złodziei wykorzystuje nieobecność właściciela korzystając z zaawansowanej elektroniki rozkodowującej samochód, a inni chwytając się nieszablonowych sposobów wykorzystują element zaskoczenia i zdziwienia kierowców, łapiąc ich na najprostsze przynęty. Do tych ostatnich zaliczają się między innymi metoda "na butelkę", "na kapcia", a także ostatnia najnowsza metoda "na kartkę". Na czym ona polega i jak się przed nią obronić?

Kartka za tylną wycieraczką może być podstępem złodzieja.
Kartka za tylną wycieraczką może być podstępem złodzieja.Michał JaniszynINTERIA.PL

Złodzieje samochodowi wręcz prześcigają się w coraz bardziej kreatywnych, a zarazem bezczelnych metod kradzieży, wykorzystując zarówno zaawansowane technologie, jak i najprostsze sposoby wykorzystywania gapiostwa kierowców. Obecnie najbardziej popularna jest metoda "na walizkę", a także metoda "na bułgarskiego gameboya", czyli wykorzystywanie zaawansowanej elektroniki do rozkodowania zabezpieczeń samochodu. To szybka metoda, ale wymaga zaplanowania i jest stosowana głównie podczas zleceń na konkretne samochody.

Kradzież samochodu "na kartkę" - na czym polega?

Są też metody bardziej bezczelne, w których złodzieje wykorzystują nieuwagę i naiwność kierowców rodem z gier wideo takich jak GTA. Być może nie oznaczają one brutalnego wyciągnięcia kierowcy zza kierownicy, ale polegają na wykorzystaniu naiwności kierowcy i wywiedzeniu go w pole. I nie wymaga wykorzystania zaawansowanego i drogiego sprzętu elektronicznego. Do takich sprytnych i przebiegłych metod należą miedzy innymi metoda "na kapcia" lub na "butelkę", a także ostatnie odkrycie złodziei - "na kartkę". Na czym polega?

Sposób "na kartkę" jest wyjątkowo prosty. Złodziej przykleja lub wkłada za tylną wycieraczkę zapisaną kartkę, przypominające te, które zostawia się jeśli spowodujemy stłuczkę na przykład na parkingu. Potencjalna ofiara kradzieży wsiada do auta i nie spodziewając się niczego uruchamia silnik w samochodzie. Metoda na kartkę jest o tyle sprytna, że kierowca często zauważa kartkę dopiero kiedy chce włączyć się do ruchu. Może ona mu zasłaniać widok do tyłu, lub po prostu zwrócić jego uwagę wywołując przekonanie o jakiejś szkodzie parkingowej. Niczego nie podejrzewający kierowca wysiada, by sprawdzić co to za kartka pozostawiając uruchomiony silnik i właśnie na tę okazję czeka złodziej.

Wykorzystując nieuwagę kierowcy wskakuje za kierownicę i odjeżdża - metoda działa na bardzo podobnej zasadzie jak metoda na butelkę, kiedy kierowca wysiada by sprawdzić co tak hałasuje w okolicy tylnego koła. Również wtedy czyhający w okolicy złodziej (np w jadącym za namierzonym autem samochodzie) wsiada do auta i odjeżdża pozostawiając zaskoczonego właściciela auta na środku ulicy.

Złodzieje kradną nie tylko auta

Choć dużo mówi się o kradzieży samochodów, ta metoda może posłużyć też po prostu do okradzenia samochodu - jeśli kierowca nie uruchomi silnika, złodziej może wykorzystać jego nieuwagę do kradzieży torebki, plecaka, laptopa lub na przykład kluczyków od domu pozostawionych w samochodzie na tę krótką chwilę. Złodzieje są bezczelni i nie przepuszczą żadnej okazji do tego aby się wzbogacić.

Czy w przypadku kradzieży na kartkę działa ubezpieczenie?

Kradzież na kartkę może okazać się problematyczna również w przypadku ewentualnego uzyskania odszkodowania z ubezpieczalni. Największy problem stanowi tu pozostawienie kluczyków w stacyjce i oddalenie się od samochodu z pracującym silnikiem co jest niezgodne z prawem. Przepisy bowiem zakazują oddalania się od samochodu z uruchomionym silnikiem, a opuszczenie auta i pozostawienie go bez nadzoru może być uznane przez zakład ubezpieczeniowy jako duży udział własny lub poważne zaniedbanie ze strony kierowcy - niejako zaproszenie dla złodzieja.

W tej sytuacji ubezpieczyciel może znacząco obniżyć należną poszkodowanemu kwotę z ubezpieczenia Auto Casco, powołując się na dane zaniedbanie. Nawet w przypadku samochodów z dostępem bezkluczykowym (kiedy kluczyk jest w kieszeni kierowcy) nie stanowią ważącego argumentu dla ubezpieczyciela, bowiem złodziej może odjechać samochodem nawet jeśli ten nie wykryje kluczyka, a ma uruchomiony silnik. Owszem, złodziej będzie mieć problem z ponownym uruchomieniem samochodu, ale będzie to już zdecydowanie po fakcie. Wtedy złodziej będzie miał więcej czasu na rozpracowanie zabezpieczeń lub dorobienie i zakodowanie kluczyka.

"Wydarzenia": Kosztował 20 milionów złotych. Nowoczesny parking w Katowicach świeci pustkamiPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas