Nawigacja na szybie, kamera, CB radio, czyli mandat z zaskoczenia
Nawet 2000 zł można zapłacić w Szwajcarii za używanie nawigacji przyklejonej do szyby, jeśli ta ogranicza widoczność.
Wielu kierowców nie wyobraża sobie podróży bez map GPS. Najczęściej służy do tego przyklejony do szyby smartfon lub przenośna nawigacja. Z takich pomocników najczęściej korzysta się podczas podróży za granicę. Co ciekawe, dotyczy to nawet osób, które posiadają fabryczną nawigację w aucie, ale jej mapy są nieaktualne. To jednak może być kosztowne. Przekonał się o tym już niejeden podróżny.
Mandat z zaskoczenia
"W Szwajcarii zatrzymała mnie policja. Myślałem, że powodem jest prędkość. Jednak policjant stwierdził, że nawigacja na przedniej szybie ogranicza mi widoczność. Jego zdaniem była o około 2 cm zbyt wysoko. Mandat wyniósł ponad 500 franków" - mówi Krzysztof Wasążnik, kierowca z Warszawy.
W Polsce przepisy dość enigmatycznie wymagają, aby kierowca miał zapewnioną dobrą widoczność. To powoduje, że prowadzący auta mają nawet kilka urządzeń, które skutecznie zasłaniają widok przez szybę czołową.
Szwajcarskie wymogi
Za to w Szwajcarii jasno wskazano, w którym miejscu można przykleić nawigację do szyby. Według przepisów, martwe pole (spowodowane np. przez nawigację na szybie) może sięgać maksymalnie 12 m przed pojazdem. Jeśli przysłania widok na większym dystansie, jest to niezgodne z prawem.
Nawigacja lub smartfon może się znaleźć wyłącznie przy dolnej lub górnej krawędzi przedniej szyby. Maksymalny rozmiar urządzenia nie może przekraczać wielkości tradycyjnej kartki pocztowej. Tablet nie nadaję się do tego zadania, ponieważ przysłania zbyt wielki obszar szyby.
Co ważne, wspomniane przepisy dotyczą nie tylko nawigacji, ale także innych przedmiotów, które nie występują jako fabryczne wyposażenie pojazdu. Problemem może być również przedmiot przypięty do lusterka, np. zapach samochodowy czy kamera pokładowa.
Uwaga! Podobne przepisy funkcjonują także na Słowacji, tam jednak policjanci nie są tak restrykcyjni i interweniują tylko w skrajnych przypadkach.
Kara za kamerę
Za granicą, podczas używania elektronicznych gadżetów w aucie, trzeba uważać nie tylko, aby te nie ograniczały widoczności.
W Polsce można z nich korzystać bez żadnych obaw i niemal bez ograniczeń, jedynie w przypadku CB radia trzeba pamiętać, aby posiadało deklarację zgodności. Brak obostrzeń w kraju sprawia, że wyjeżdżając za granicę, kierowcy nie zdają sobie sprawy z obowiązujących przepisów i zakazów. W niektórych państwach nie można korzystać z ostrzegaczy, a nawet z nawigacji, jeśli ta zawiera informacje o dokładnej lokalizacji fotoradarów.
Nawet ponad 40 tys. zł mandatu można zapłacić za używanie kamery samochodowej w Austrii. W tym kraju legalnie nie skorzystamy także z kupionego w Polsce CB radia.
ZAKAZ UŻYWANIA URZĄDZEŃ SAMOCHODOWYCH W EUROPIE
Nawet ponad 40 tys. zł może kosztować włączenie kamery samochodowej w Austrii. Oto lista elektronicznych gadżetów, których używanie w danym państwie jest zabronione oraz kary, jakie czekają na kierowców, którzy nie respektują zakazu. Oprócz kamer samochodowych na cenzurowanym są również ostrzegacze o kontrolach prędkości oraz CB radio.
ZASADY PRZYKLEJANIA NAWIGACJI NA PRZEDNIEJ SZYBIE W SZWAJCARII
Szwajcarskie przepisy zabraniają ograniczania widoczności poprzez umieszczanie przedmiotów na przedniej i bocznej szybie, poza osłoną przeciwsłoneczną, lusterkiem lub winietą. Akcesoria na szybie mogą być montowane tylko w martwym polu widzenia (na wysokości oczu kierowcy występuje ono w odległości do około 12 m przed maską pojazdu).
W praktyce montaż nawigacji jest dozwolony przy dolnej lub górnej krawędzi przedniej szyby. Umieszczenie nawigacji o wymiarach 8 na 12 cm na wysokości oczu kierowcy powoduje, że prowadzący pojazd ma ograniczoną widoczność drogi o szerokości około 3 metrów (w odległości 15 metrów przed autem). To oznacza, że kierowca może nie zauważyć nawet sporej przeszkody przed sobą, lub zorientować się zbyt późno.
ZAKAZANA ELEKTRONIKA
Wybierając się za granicę, warto wcześniej sprawdzić, czy gadżet, którego można legalnie używać w Polsce, jest dozwolony również w innych krajach. Dotyczy to głównie popularnej nawigacji czy kamery.
Ostrzegacz
Nie w każdym kraju można korzystać z nawigacji, która zwiera bazę fotoradarów. Co ciekawe, nie mówimy tu o ostrzeżeniach pochodzących od użytkowników, którzy widząc zagrożenie na drodze, informują innych o kontroli (tak jak np. Yanosik), czyli działają niemal jak antyradar, ale o stałej bazie fotoradarów. We Francji otrzymywanie ostrzeżeń o lokalizacji fotoradarów jest nielegalne.
Grozi za to mandat w wysokości do 1500 euro. Producenci nawigacji potrafią obejść prawo i zamiast o fotoradarach ostrzegają o niebezpiecznych miejscach.
Także w Szwajcarii czy w Lichtensteinie korzystanie z ostrzeżeń o kontrolach prędkości jest nielegalne. Z kolei w Niemczech używanie sprzętu ostrzegającego jest zabronione, lecz korzystanie z oprogramowania ostrzegającego o fotoradarach w smartfonie już nie.
CB radio
W Hiszpanii, Szwajcarii czy we Włoszech, aby korzystać z CB radia, trzeba mieć licencję bądź zarejestrować urządzenie. Na szczęście nie dotyczy to turystów. To jednak nie znaczy, że można dowolnie korzystać z CB radia. W Polsce kanały CB są strojone o 5 kHz (pół kanału) niżej niż w pozostałej części zachodniej Europy. Przekraczając granicę, należałoby przełączyć radio (jeżeli jest multisystemowe) z trybu "PL" w tryb "EU" lub "EC".
Uwaga na Austrię! W tym kraju zabronione jest korzystanie z radia multisystemowego lub tym bardziej pracującego w polskim systemie. Można korzystać jedynie z radia mającego 40 kanałów z modulacją FM.
Kamera pokładowa
W Niemczech sąd orzekł, że kierowcy, którzy nagrywają filmy wideo w celu ich późniejszego publikowania w internecie lub udostępniania ich policji, łamią prawo. Zdaniem sądu interes ochrony danych nagrywanych osób należy ocenić jako ważniejszy niż interes kierowcy chcącego gromadzić materiał wideo, aby skorzystać z niego w przypadku kolizji na drodze.
Z kolei w Austrii kamera w samochodzie jest traktowana jako monitoring, na który trzeba mieć zgodę. Jeśli kierowca zostanie przyłapany na korzystaniu z kamery, grozi mu do 10 000 euro mandatu (ponad 40 000 zł). To jednak nie koniec kłopotów - osoba, której samochód został uwieczniony ma prawo domagać się odszkodowania - do 90 000 zł.
Tekst: Sebastian Sulowski, zdjęcia: Robert Brykała, archiwum; "Motor" 27/2016