Masz dobre autocasco? To nie kombinuj!

Pan Zbyszek z miasta G. wjeżdżając swoim samochodem na parking obok sklepu gdzie zamierzał zrobić zakupy nie zauważył stalowej bariery z wystającym łukowato zakończeniem.

Nawet nieduże uszkodzenie drzwi wymaga zwykle ich wymiany
Nawet nieduże uszkodzenie drzwi wymaga zwykle ich wymianyEast News

Głuche uderzenie zapowiadało spore szkody. Okazało się, że przerysował przednie drzwi, solidnie deformując blachę. Na szczęście ani szyba ani elementy wnętrza nie ucierpiały - nie było również problemu z otwieraniem. Auto do jazdy.

Teraz "się naprawi"

Ponieważ właściciel posiadał polisę AC zgłosił szkodę do swojego towarzystwa. Rzeczoznawca przyjechał, opisał zdarzenie i szkodę oraz obiecał, że w wymaganym terminie zaproponuje formę naprawy i kwotę. Zaproponował 2000 zł.

Pan Zbyszek zastanawiając się czy przystać na taką propozycję firmy ubezpieczeniowej natychmiast udał się do autoryzowanej stacji obsługi by zapytać ile tam kosztować będzie naprawa. W końcu taką opcję miał w polisie autocoasco - naprawa serwisowa, nowe, oryginalne części. Blacharz i lakiernik w stacji dilerskiej ocenili, podobnie jak rzeczoznawca z towarzystwa ubezpieczeniowego, że drzwi kwalifikują się do wymiany. Zażądali 5000 zł. Zalety takiego rozwiązania to bezproblemowa obsługa - właściciel dostarcza auto do salonu, dostaje samochód zastępczy i za kilka dni odbiera auto naprawione, z gwarancją. Kosztami, fakturami i innymi sprawami się nie zajmuje, nie obchodzą go. Pieniądze przepływają z towarzystwa ubezpieczeniowego na konto warsztatu. I tak zapewne zakończyłaby się ta sprawa, gdyby nie internet.

Diabeł tkwi na forum

Pan Zbyszek wszedł na fora internetowe i popytał: przeczytał, że przecież nie ma gwarancji, że dealer naprawiając mu drzwi nie użyje starych, kupionych na szrocie, które odmaluje a do środka włoży ‘bebechy’ z dotychczasowych. Może? A kto mu zabroni? "Jeśli kompletne używane drzwi możesz kupić za 500-600 zł, a samą blachę za jakieś 200 zł, to doliczając malowanie i przekładkę brakujących części zapłacisz za to maks.1500 zł, łącznie z cieniowaniem drzwi czy błotnika obok" - doradził pierwszy internauta. Drugi dorzucił: "Idź do dobrego, nieautoryzowanego lakiernika i zapytaj czy koniecznie musisz zmieniać drzwi. Dobry blacharz naprawi poszycie dużo mniejszym kosztem. Reszta kaski twoja." (pisownia oryginalna). Pan Zbyszek nie poszedłby na takie rozwiązanie, jednak wizja starych drzwi ze szrotu użytych przez stację dealerską zakłóciła jego spokój i poczucie bezpieczeństwa. Przeszukał więc internet, popytał wśród znajomych i wybrał warsztat blacharsko-lakierniczy.

"Specu wyklepie"

Specjalista obejrzał zgniecione drzwi, uznał, że bez problemu blachę da się "wyprowadzić" i uzupełnić szpachlą. Określił czas naprawy blacharskiej na jeden dzień, za 250-300 zł. Plus lakierowanie za 500-550 zł (w tym cieniowanie elementów sąsiadujących z drzwiami). W tym przypadku o aucie zastępczym nie było mowy. Koszt doprowadzenia samochodu do stanu świetności wyniósłby zatem maksimum 850 zł. Odejmując to od zaproponowanych przez towarzystwo 2000 zł w kieszeni zostałoby 1150 zł.

"Moja rekompensata za utratę wartości pojazdu" - skwitował pan Zbyszek. Czy rzeczywiście? "Właściciel zamiast traktować tę kwotę jako zysk, powinien wziąć pod uwagę, że w przyszłym roku, kiedy będzie kupował polisę autocasco, zapłaci więcej, w jego przypadku nawet 400 zł" - wyjaśnia po zapoznaniu się ze szczegółami sprawy Marcin Szermański, ekspert z porównywarki ubezpieczeń rankomat.pl. - "Pan Zbigniew musi także doliczyć zwyżkę na polisie autocasco swojej żony, z którą ma współwłasność na uszkodzonym pojeździe, a żona przecież będzie ubezpieczać swoje drugie auto".

Dealer nie oszust ale...

Kolega pana Zbyszka, pracownik innej autoryzowanej stacji serwisowej pukał się w głowę słysząc o możliwości użycia przy naprawie starych drzwi przez dealera. "Drzwi dostaniesz nowe, prosto z fabryki. Nikt za takie pieniądze nie pozwala sobie na kombinacje ze szrotem - po co narażać się na ryzyko, że np. przy kolejnej naprawie sprawa się wyda. Wystarczy zajrzeć do wnętrza drzwi - od razu wiadomo czy są nowe". Przy czym zaznaczył, że jeśli klient życzy sobie by mu w autoryzowanej stacji pomalować stare drzwi, to tak się stanie. Dyskusyjna jest przy tym gwarancja na perforację blachy. Inna też będzie końcowa cena za usługę.

...wygrał szrot

Ostatecznie właściciel zdecydował się na przyjęcie wspomnianych 2000 zł zaproponowanych przez towarzystwo ubezpieczeniowe. Sam kupił używane drzwi (wersja szrotowa, ale "w dobrym stanie") za 150 zł. Pomalowanie ich, cieniowanie elementów sąsiadujących i przekładka "wnętrzności" - kosztowało  łącznie u nieautoryzowanego lakiernika 800 zł. Przez cały tydzień jeździł do pracy autobusem. O tym, że drzwi są stare szybko zapomniał. Przypomni sobie przy kolejnej polisie AC lub przy ewentualnych wykwitach rdzy. Specjaliści od ubezpieczeń głowią się jedynie, po co klient kupił najdroższą opcję autocasco (czytaj: przepłacił) skoro i tak przy naprawie wybrał drogę "oszczędną", z kłopotami i niepewnym jutrem?

(jk)

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas