Komis wystawia, klient sprzedaje...

Pisanie ogłoszeń, na które złapać się mają "jelenie" szukający samochodu, to sztuka, w której handlarze doskonalą się latami.

"Auto jest jakie jest, można oglądać"
"Auto jest jakie jest, można oglądać"INTERIA.PL

By przyciągnąć uwagę, w treści anonsu koniecznie muszą pojawić się słowa "bezwypadkowy", "igła" czy "okazja". Są jednak pewne wyrazy, których żaden szanując swój fach handlarz nie odważy się napisać. To takich słów należą m.in. "przekładka" i "anglik".

Prawdą jest, że sprowadzone z Wysp Brytyjskich pojazdy są przeważnie w o wiele lepszym stanie, niż przywiezione z Niemiec, Włoch czy Francji wraki, w których za sztywność karoserii, w głównej mierze odpowiada szpachla.

Problem w tym, że koszt profesjonalnie wykonanej "przekładki", po której autem bez obaw poruszać się można w ruchy prawostronnym, często przewyższa wartość auta. Oczywiście w Polsce szybko znaleziono na to sposób. Wystarczy wyciąć palnikiem dziurę w grodzi czołowej (teoretycznie przerabiane mogą być tylko te auta, których producent "przewidział taką możliwość"), popracować trochę spawarką i wszystko - przynajmniej na pierwszy rzut oka - wydaje się być w porządku.

Niestety, problemy zaczną się, gdy przełożona "po kosztach" elektronika zacznie urastać do miana sztucznej inteligencji. Wówczas żaden elektryk nie będzie w stanie dojść do ładu z polutowanymi przewodami i uciekającą masą. Nikt nie ma również pewności, czy osłabiona przez szlifierki kątowe gródź przednia, w czasie wypadku zachowa się dokładnie tak, jak przewidział to producent.

To oczywiście nie jedyne problemy. Niejednokrotnie w przerobionych "anglikach" spotyka się takie "kwiatki", jak spawane "łapy" silnika i skrzyni biegów czy np. klejone "poxyliną" przekładnie kierownicze.

Na szczęście dokładnie analizując zdjęcia dołączane przez handlarzy do ogłoszeń, czasami można znaleźć pewne wskazówki, świadczące o przeszłości auta. Oto kilka zdjęć renault megane II, które niedawno wystawione zostało do sprzedaży. Jak zapewnia nasz czytelnik, który miał "przyjemność" widzieć auto na żywo, na pierwszy rzut oka zupełnie nie ma się do czego przyczepić. Wystarczy jednak, że dokładnie przeanalizujemy dokumentację fotograficzną...

Informacja prasowa (moto)

Na powyższym zdjęciu widać naklejkę ostrzegającą przed montowaniem fotelika dla dziecka, ponieważ samochód wyposażony jest w poduszkę powietrzną. Naklejka ta zawsze znajduje się po stronie pasażera i przeważnie informuje również o możliwości wyłączenia poduszki. Nie licząc Amerykanów, nikt w Europie nie wpadłby na to, by montować fotelik dziecięcy naprzeciwko kierownicy...

Informacja prasowa (moto)

Na tym ujęciu widać fotel kierowcy. Zastanawiającym może być fakt, że nie jest on wyposażony w regulację wysokości, chociaż samochód wyprodukowała firma Renault, a Francuzi słyną z montowania tego typu ułatwień.

Informacja prasowa (moto)

Wystarczy jednak przyjrzeć się fotelowi pasażera, by zauważyć że po prawej stronie regulacja wysokości jest...

Informacja prasowa (moto)

Przeszłość auta zdradzić może również taki drobiazg, jak umiejscowienie "szuflady" karty kodowej oraz przycisk "start/stop" uruchamiający silnik. Zgodnie z logiką i zasadami ergonomii, ten ostatni powinien znajdować się po lewej stronie deski rozdzielczej. W tym przypadku, dziwnym trafem, jego miejsce jest po prawej.

Oczywiście dalecy jesteśmy od twierdzenia, że komis, który wystawił auto na sprzedaż celowo przemilczał w ogłoszeniu historię tego egzemplarza. Samochód należy zapewne do osoby prywatnej, a pośrednik "zamieścił jedynie ogłoszenie". Trudno jednak przypuszczać, że zawodowcy z komisu nie zauważyli tych kilku rzucających się w oczy "drobnostek"...

Nie twierdzimy również, że samochód jest w złym stanie technicznym, ani że zagraża bezpieczeństwu ruchu. Wypada się jednak zastanowić, czy auto, którego właściciel poskąpił nawet na przekładce foteli i kawałka plastiku, w którym mocowana jest "szuflada" na kartę kodową dopilnował, by z mechanicznego punktu widzenia, wszystko zrobione zostało jak należy...

Wniosek z tego płynie jeden. Gdy usłyszymy w komisie "klient zostawił auto, nic o nie wiem, jest jakie jest, można oglądać" to należy się odwrócić na pięcie i wyjść.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas