Zamontował reflektor pochodzący z innego modelu BMW. To był początek problemów

Policjanci z Wrocławia zauważyli BMW, które miało nieprawidłowo ustawione światła mijania. Chcieli porozmawiać z kierującym o tej sytuacji i wyjaśnić mu, że reflektory nie mogą być ustawione w taki sposób.

Jak się okazało, mężczyzna posiadał tylko czasowy dokument dopuszczający auto do ruchu, niestety  straciło już ono swoją ważność od blisko czterech miesięcy. 23-letni kierujący nie posiadał też przy sobie prawa jazdy, a w samochodzie nie było gaśnicy.

To jednak niewielkie przewinienia w porównaniu z tym, co miało się za chwilę wydarzyć. Im dłużej bowiem policjanci rozmawiali z mieszkańcem gminy Kobierzyce, tym więcej nabierali wątpliwości co do jego stanu psychofizycznego. Kierujący w końcu przyznał mundurowym, że w nocy zażywał narkotyki, miała to być marihuana i amfetamina.

Reklama

Policjanci skorzystali zatem z podręcznego testu i już po kilku minutach sprawdzenie potwierdziło ich wcześniejsze przypuszczenia - mężczyzna był pod wpływem środków odurzających.

Jak się też później okazało, jego pojazd uczestniczył w kolizji, w wyniku której uszkodzeniu uległ przód samochodu. Mężczyzna dokonał zatem napraw, ale zamontował reflektor pochodzący z innego modelu. Nie tylko wyglądał on inaczej od oryginału, ale też dawał inny strumień światła. Ta właśnie samodzielna przeróbka zwróciła uwagę mundurowych z drogówki.

23-letni kierujący BMW został przez policjantów zatrzymany i w toku dalszych czynności policjanci pojechali z nim do szpitala celem zabezpieczenia krwi do badań na zawartość środków odurzających. Jeśli badania krwi potwierdzą wskazanie policyjnego testera, grozić mu może kara nawet do dwóch lat pozbawienia wolności.

Mieszkaniec podwrocławskiej gminy Kobierzyce będzie także musiał odpowiedzieć za kierowanie autem pomimo braku dopuszczenia pojazdu do ruchu, braku obowiązkowego wyposażenia i prawa jazdy.

Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy