Wyprzedzał na trzeciego, było o włos od czołówki. Nagranie trafiło na policję

Na policyjną skrzynkę "Stop agresji drogowej" trafiło nagranie od jednego z kierowców, który na jednym z zakrętów drogi nr 297 spotkał się z wyprzedzającym na trzeciego samochodem. Młody kierowca, który niemal doprowadził do czołowego zderzenia, został namierzony i ukarany.

Młody kierowca o mało nie doprowadził do czołówki

Jeden z kierowców poruszających się drogą nr 297 w miejscowości Mojesz nagrał niebezpieczne zdarzenie z udziałem niebieskiego Audi, którego kierowca w jednym z zakrętów podjął niebezpieczny manewr wyprzedzania. 

Sprawę podjęli policjanci drogówki z Lwówka, którym udało się wytypować sprawcę tego zdarzenia. Okazał się nim 23-letni kierowca z powiatu bolesławieckiego.

Blisko tragedii

Manewr podjęty przez 23-latka mógł okazać się tragicznym w skutkach błędem, jednak na szczęście obaj kierowcy zachowali zimną krew i udało się uniknąć czołowego zderzenia. Wyprzedzający na zakręcie kierowca Audi ratował się zjechaniem na pobocze, dzięki czemu ominął nadjeżdżające auto z lewej strony.

Reklama

Nie uda mu się jednak uniknąć kary, bowiem jego sprawa trafiła do sądu rejonowego w Lwówku Śląskim, gdzie został skazany na karę grzywny w wysokości 1000 zł. Jeśli wyrok się uprawomocni, na jego konto trafią również punkty karne.

"Stop agresji drogowej" pęka w szwach

Uruchomione kilka lat temu przez policję skrzynki "stop agresji drogowej" pękają w szwach. Tylko w ostatnich dwóch latach kierowcy wykonali ponad 50 000 donosów. Każdy z nich jest indywidualnie rozpatrywany, a kierowcy popełniający wykroczenie są identyfikowani i karani przez sądy.

Na podstawie takich nagrań policjanci nie mają bowiem prawa wystawić mandatu. Artykuł 97 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia mówiący o procedurze nałożenia grzywny w drodze mandatu stanowi bowiem, że:

Z tego wynika że kierowca musi zostać schwytany na gorącym uczynku, lub bezpośrednio po popełnieniu wykroczenia, więc nagranie innego kierowcy sprzed kilku, kilkunastu tygodni może nie kwalifikować się do karania mandatem, tym bardziej, że nie został on "złapany na gorącym uczynku". 

Dlatego policjanci kierują sprawy do sądu, który w trybie nakazowym wydaje wyrok, karząc kierowcę grzywną i punktami karnymi.

INTERIA.PL/Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama