Wydawało mu się, że jest bezpieczny. Nie docenił policyjnego psa
W jednej z dolnośląskich miejscowości kierowca Audi spowodował wypadek. Chciał uniknąć odpowiedzialności za swój czyn i uciekł z miejsca zdarzenia. W akcji poszukiwawczej policjantów wspierał jednak funkcjonariusz na czterech łapach.
Do zdarzenia doszło w dolnośląskim Grzymalinie. Wyprzedzający na łuku drogi kierowca Audi zderzył się czołowo z kierującą Volkswagenem. Dla kobiety całe zdarzenie zakończyło się wizytą w szpitalu.
Z kolei mężczyzna najprawdopodobniej chciał uniknąć odpowiedzialności za swój czyn i uciekł z miejsca zdarzenia. Policjanci rozpoczęli akcję poszukiwawczą. Wśród "zwykłych" funkcjonariuszy, znalazł się również taki, który chodzi na czterech łapach - pies Pirs. To on wskazał zarośla, jako miejsce ukrywania się uciekiniera. Jak się okazało, psi węch nie zawiódł.
Sprawcą zdarzenia drogowego był dobrze znany funkcjonariuszom 35-letni mieszkaniec Miłkowic. Policjanci wielokrotnie musieli prowadzić za nim pościgi. Ostatnie spotkanie z funkcjonariuszami, mężczyzna miał zaledwie kilkanaście dni wcześniej. Wówczas nie zatrzymał się do kontroli drogowej, a swoją ucieczkę zakończył w rzece. Bazując na swoich doświadczeniach w kontaktach z 35-latkiem, policjanci mieli przypuszczenia, że również tym razem jest on pod wpływem narkotyków. Przeprowadzili więc badanie narkotestem. Wynik był pozytywny. W związku z tym pobrana została mu krew do dalszych badań.
Oczywiście mężczyzna został zatrzymany, a następnie trafił do policyjnej celi.
Funkcjonariusze przypominają, że prowadzenie pod wpływem narkotyków wiąże się z poważnymi konsekwencjami. Za taki czyn kierowca może ponieść karę do 2 lat pozbawienia wolności. Jeśli jednak, będąc w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem narkotyków, kierujący spowoduje wypadek drogowy, którego następstwem jest śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu, musi liczyć się z karą pozbawienia wolności od 2 do 12 lat.
***