Wjechał w audi, pchał je przez kilkaset metrów i tego nie zauważył. Zawiniło martwe pole?

Policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Opolu ustalili kierującego ciężarówką, który w poniedziałkowe popołudnie miał doprowadzić do wypadku na obwodnicy Opola. Samochód ciężarowy po wjechaniu w osobowe audi, pchał je przez kilkaset metrów. Tir odjechał z miejsca zdarzenia, a kierujący samochodem osobowym trafił do szpitala. 56-latek został przesłuchany i złożył wyjaśniania.

3 sierpnia, kilka minut po 17:00, policja otrzymała  informację o zdarzeniu drogowym na obwodnicy Opola, w którym miał brać udział samochód osobowy i ciężarówka.

Ze wstępnych ustaleń mundurowych wynikało, że kiedy ze skrzyżowania ruszyło osobowe audi, na jego tył najechał samochód ciężarowy. Następnie ciężarówka miała pchać poprzedzającą ją osobówkę około 200 - 300 metrów. Na szczęście kierującemu audi udało się zjechać na pobocze. Wtedy samochód ciężarowy odjechał z miejsca zdarzenia, a kierujący samochodem osobowym został zabrany do szpitala.

Reklama

Wyjaśnieniem okoliczności wypadku zajęli się śledczy z Komendy Miejskiej Policji w Opolu. Funkcjonariusze przeprowadzili oględziny, zabezpieczyli ślady, monitoring na trasie przejazdu ciężarówki oraz przesłuchali świadków. Już dwa dni po zdarzeniu policjanci ustalili kierowcę tira.

56-latek został przesłuchany w charakterze świadka. Z relacji mężczyzny wynikało, że jego działanie nie było zamierzone. Mężczyzna tłumaczył, że nie zauważył poprzedzającej go osobówki. Mieszkaniec powiatu brzeskiego wyraził skruchę i chęć naprawienia szkody. Sprawa wciąż jest wyjaśniana przez policjantów z komendy miejskiej.

***

Tyle sucha informacja. Ale zdarzenie to warto przeanalizować. Postaram się to zrobić.

 Na polskich drogach toczy się od pewnego czasu wojna pomiędzy kierowcami samochodów osobowych i ciężarówek. Ci z osobówek (wyznawcy hasła: "tiry na tory") twierdzą, że wielkie ciężarówki to zawalidrogi, a ich kierowcy to niebezpieczni brutale. Tirowcy traktują natomiast kierowców osobówek jako ludzi nieobliczalnych, złośliwych, mających niskie kwalifikacje. Chcę was dziś przekonać, że tak czy owak - jeśli życie wam miłe - pod tiry lepiej się nie wpychać.

Wcale nie twierdzę, że wszyscy ci, którzy jeżdżą wielkimi zestawami to mistrzowie kierownicy. Jak to w życiu - bywa różnie. Ten, kto nigdy nie jeździł tirem zazwyczaj nie rozumie, na czym polega kierowanie tak dużym pojazdem. Zresztą, gdyby posadzić go za kierownicą ciężarówki, byłby zupełnie bezradny. 

Najpoważniejszy problem to tzw.  martwe pole, czyli obszar niewidoczny z miejsca kierowcy. Im niższy obiekt, tym zasięg martwego pola zwiększa się. wszystkie obiekty, które znajdują się blisko ciężarówki, mogą skryć się w martwym polu.

Najczęstszy błąd kierowców aut osobowych, polega na tym, że próbując zmienić pas ruchu przy niewielkiej prędkości postępujecie tak samo jak między sobą, jak wobec drugiej osobówki. Włączacie kierunkowskaz i zaczynacie wpychać się tuż pod zderzak tira. Czy wydaje wam się, że kierowca ciężarówki was wówczas widzi?  

Oczywiście zaraz powiecie: Jak to go nie widzi? Przecież osobówka jest doskonale widoczna! Niestety to nie jest prawda. Martwe pole występuje zresztą nie tylko przed ciężarówką, ale także po obu jej bokach, przy czym z prawej strony jest większe.

Czy tak było w opisywanym powyżej przepadku? Tego nie wiem, ustali to być może policja. Nie wydawajmy zatem przedwczesnych wyroków.

Polski kierowca

INTERIA.PL/Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy