W Polsce liczba wypadków spadła o 36 procent

Zwiększenie maksymalnej wysokości mandatów i grzywien jest uzasadnione, gdyż stawki te były od lat na niezmienionym poziomie - oceniła szefowa Centrum BRD Instytutu Transportu Samochodowego Maria Dąbrowska-Loranc.

W środę resort infrastruktury poinformował o przyjęciu przez rząd projektu noweli Prawa o ruchu drogowym, który przewiduje m.in. wprowadzenie renty dla najbliższych osób, które zginęły w wypadkach drogowych, niższe stawki OC dla osób jeżdżących bezpiecznie oraz podwyższenie maksymalnej wysokości grzywny za wykroczenia drogowe do 30 tys. zł. Zmiany mają pozwolić na skuteczniejszą walkę z piratami drogowymi.

Kierownik Centrum BRD Instytutu Transportu Samochodowego Maria Dąbrowska-Loranc, odnosząc się do projektowanych zmian wskazała, że mimo spadku liczby zabitych o 36 proc. w ciągu ostatnich 10 lat, Polska cały czas należy do krajów o dużym zagrożeniu.

Reklama

"Wskaźnik liczby zabitych w wypadkach drogowych na 1 milion mieszkańców jest większy o 50 proc. w stosunku do średniej w Unii Europejskiej, a aż 3,5 razy większy od wskaźnika w Szwecji" - zaznaczyła Dąbrowska-Loranc. Dodała, że większość wypadków powstaje na skutek ryzykownych i nieodpowiedzialnych zachowań kierowców, takich jak nadmierna prędkość, czy prowadzenie pod wpływem alkoholu.

"W tej sytuacji podejmowanie wszelkich działań mających na celu dyscyplinowanie kierowców ma znaczenie. Zwiększenie maksymalnej wysokości mandatów i grzywien jest uzasadnione, gdyż stawki te były od lat na niezmienionym poziomie. Czy stawki są właściwe, to pokaże praktyka. Być może warto byłoby rozważyć ustalenie wysokości kary w funkcji minimalnej płacy. W ten sposób stawki mandatów zmieniałyby się proporcjonalnie do poziomu zarobków w kraju" - powiedziała.

Dąbrowska-Loranc zaznaczyła, że ITS - choć nie brał udziału w przygotowaniu prezentowanych zmian w przepisach - to jako placówka naukowa zajmująca się od wielu lat problemem bezpieczeństwa ruchu na drogach. ITS wielokrotnie wypowiadał się w kwestii konieczności podejmowania działań systemowych w zakresie poprawy istniejącego stanu, "wskazując m.in. na znaczenie polityki kar i nagród w zakresie stawek ubezpieczeniowych biorąc jako podstawę nie tylko wypadki drogowe, ale i wykroczenia kierowców".

"W tym kontekście nowe zasady uzależnione od rzeczywistego zachowania kierowcy na drodze pozwalające na premiowanie poprawnych zachowań, jak i karanie tych zagrażających bezpieczeństwu, jest jak najbardziej słuszne" - zaznaczyła.

Zapytana o to, jak projektowane zmiany mogą wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa na drogach, wskazała, że na poprawę bezpieczeństwa "na pewno wpływ mogą mieć działania prewencyjne mające na celu zmianę zachowań kierowców".

"W tej chwili podejmowane są działania prawne umożliwiające zastosowanie bardziej dotkliwych kar dla kierowców zachowujących się ryzykownie na drodze i nagradzanie kierowców jeżdżących bardziej defensywnie i unikających zagrożeń. To na pewno pozwoli na wprowadzenie wielu zmian, które kierowcy powinni wziąć pod uwagę i zweryfikować swoje zachowanie na drodze. Tutaj warto podkreślić, że wszelkie działania prowadzone na rzecz poprawy bezpieczeństwa powinny być wdrażane przy zastosowaniu jednocześnie różnych środków zarówno prawnych, administracyjnych, edukacyjnych, czy inżynierskich" - zaznaczyła ekspertka.

Dodała, że ogromne znaczenie, oprócz wprowadzonych przepisów, będą miały działania kontrolne w kierunku wykrywalności, "aby kierowcy mieli świadomość, że istnieje duże prawdopodobieństwo ujawnienia niewłaściwych zachowań i wykroczeń na drodze".

"I w końcu edukacja. Chodzi o popularyzację wprowadzanych zmian, informowanie o stosowanych karach, jak i wskazywanie na konsekwencje ryzykownych zachowań. Europejska Rada ds. Bezpieczeństwa Transportu szacuje, że obniżenie rzeczywistej prędkości o 1 km/h przez wszystkich kierowców w Europie mogłoby doprowadzić do redukcji liczby zabitych na drogach w skali roku o ponad 2 tys. osób" - zaznaczyła.

Jednocześnie zaznaczyła, że to, w jaki sposób zmiany wpłyną na bezpieczeństwo w Polsce "pokaże czas". "Ośrodki badawcze powinny już rozpocząć analizy stanu obecnego i monitorować sytuację na drogach w przyszłości. Tylko stały monitoring zachowań uczestników ruchu oraz analiza wypadków pozwolą na ocenę skuteczności podejmowanych działań" - zaznaczyła.

Zgodnie z policyjnymi danymi, w 2020 r. zgłoszono 23 540 wypadków drogowych mających miejsce na drogach publicznych, w strefach zamieszkania lub strefach ruchu, w wyniku których śmierć poniosło niemal 2,5 tys. osób, a ponad 26 tys. osób zostało rannych. "Co istotne, niemalże 90 proc. z nich wydarzyło się z winy kierujących" - podkreśliło MI. W 2020 r. z winy pijanych kierowców doszło do 1,6 tys. wypadków, w których zginęło 216 osób, a rannych zostało ponad 1,8 tys. osób. W odniesieniu do ogólnej liczby wypadków spowodowanych przez kierujących, sprawcy pod działaniem alkoholu stanowili 7,9 proc.

Wejście w życie nowych rozwiązań zaplanowano na 1 grudnia 2021 r.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy