Uwaga, kierowcy! Czekają nas gigantyczne korki!

W czarnych barwach rysuje się przyszłość polskich kierowców. W najbliższych latach czeka nas głównie dramatyczny wzrost natężenia ruchu. Dzisiejsze korki to nic w porównaniu z tym, czego przyjdzie nam doświadczyć za kolejnych 5-10 lat.

Ministerstwo Infrastruktury od dłuższego czasu pracuje nad dokumentem o nazwie "Strategia Zróżnicowanego Rozwoju Transportu do 2030 roku". W najnowszej wersji (datowana na 9 listopada 2018 roku) zawarto prognozy dotyczące różnych gałęzi transportu. Jak, w opinii rządzących, prezentować się będzie wkrótce krajobraz polskich dróg?

W projekcie czytamy m.in., że: "w ciągu najbliższych kilkunastu lat nastąpi docelowe nasycenie polskich gospodarstw domowych w te środki transportu (samochody i motocykle - przyp. red.) i wielkość popytu na przejazdy będzie zależała od ekonomicznych i technicznych warunków ich użytkowania". Z analiz Ministerstwa Infrastruktury wynika, że: "liczba samochodów osobowych od 2022 roku będzie utrzymywała się na poziomie 26 - 27 mln sztuk, ale będą następowały zmiany w strukturze".

Reklama

Dla porównania - w ubiegłym roku w Polsce zarejestrowanych były dokładnie 22 109 572 samochody osobowe. Resort zakłada więc, że w każdym kolejnym roku na polskich drogach przybywać będzie około 1 mln aut osobowych. Taki scenariusz wydaje się bardzo prawdopodobny - warto bowiem przypomnieć, że jeszcze w 2007 roku po naszych drogach poruszało się 14,5 mln samochodów osobowych.

"Nowym zjawiskiem będzie wzrost floty samochodów elektrycznych i hybrydowych, których liczba w roku 2030 może osiągnąć ponad 600 tys. sztuk". Przedstawiona prognoza może nieco dziwić zwłaszcza, że wg rządowego planu elektromobilności do 2025 roku po naszych drogach poruszać się miał... milion elektrycznych pojazdów. Doskonale widać, że Ministerstwo Infrastruktury stara się dystansować od zaklinania rzeczywistości, chociaż również jego prognozy uznać można za "hura-optymistyczna". W tym miejscu wypada bowiem przypomnieć, że w całym ubiegłym roku sprzedano w naszym kraju około 17 tys. nowych hybryd i... niespełna 1,1 tys. samochodów elektrycznych. By do 2030 roku osiągnąć pułap "ponad 600 tys." obecne, roczne, wyniki rejestracji wypadałoby przemnożyć przez trzy!

Z dokumentu wynika ponadto, że poważny problem stanowić może wkrótce przepustowość polskich dróg. Biorąc pod uwagę położenie geograficzne (krzyżowanie się głównych szlaków transportowych) i wzrost liczby zarejestrowanych w kraju aut, prognozy nie wyglądają zachęcająco. Resort zakłada, że "natężenie ruchu na drogach międzynarodowych w okresie 2015-2030 wzrośnie o 50-62 proc, na drogach krajowych wzrośnie o 27-39 proc., a na drogach wojewódzkich wzrośnie o 3-12 proc". Oznacza to, że sieć budowanych z wielkimi trudnościami autostrad może się wkrótce okazać niewystarczająca.

Co ciekawe, rządzącym wymknęło się nawet kilka pochwał pod adresem poprzedników! W dokumencie czytamy m.in., że "infrastruktura drogowa uległa w ostatnim czasie znaczącej modernizacji - łączna wartość samych inwestycji unijnych w tym sektorze w latach 2007-2013 przekroczyła ponad 110 mld zł".

W dokumencie czytamy też np, że: "W związku z obecnym stanem zaawansowania realizacji sieci autostrad i dróg ekspresowych oraz zbudowaniem już większości wymaganej sieci autostrad, obecnie nowe przetargi na inwestycje są ogłaszane przede wszystkim na budowę dróg ekspresowych".

To ciekawe spostrzeżenie zwłaszcza w perspektywie niedawnych wystąpień premiera Morawieckiego, który twierdził publicznie, że "za czasów naszych poprzedników nie było ani dróg, ani mostów"...

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy