Uderzył w auto zawracające na zakazie. Został skazany na 11 lat więzienia
Zapadł wyrok w sprawie głośnego wypadku z Olsztyna, w którym jadący z prędkością ponad 170 km/h kierowca Audi A8 uderzył w zawracające auto. W wypadku zginęły dwie osoby, a sąd zasądził karę wieloletniego więzienia dla kierowcy uznanego za sprawcę. W sprawie nie brakło kontrowersji, jednak wszystkie zostały oddalone przez Sędzinę prowadzącą proces.
Sprawa wypadku w Olsztynie od początku budziła duże zainteresowanie i pewne kontrowersje. Przypomnijmy: do wypadku doszło w listopadzie 2021 roku na ulicy Bałtyckiej w Olsztynie. Jadący z prędkością ponad 170 km/h (początkowo biegły ocenił prędkość na 190 km/h) kierowca Audi A8 uderzył w zawracające na skrzyżowaniu Audi A6, którym podróżowało rodzeństwo: kierująca autem kobieta w wieku 23 lat i jej 25-letni brat - oboje zginęli na miejscu.
Audi A6 zawracało w miejscu niedozwolonym, natomiast kierowca Audi A8 uciekł z miejsca wypadku. 39-latek został zatrzymany po upływie doby, gdy sam zgłosił się do szpitala.
Kierująca zawracała w miejscu niedozwolonym, a na materiale z monitoringu widać, że zanim zaczęła wykonywać manewr, zatrzymała się na skrzyżowaniu by przepuścić kilka samochodów. Z pewnością dokonała nieprawidłowej oceny prędkości nadjeżdżającego Audi A8. W miejscu wypadku obowiązywało ograniczenie do 50 km/h, ze względu na znajdujące się w pobliżu przejście dla pieszych i przystanek autobusowy.
Prawidłowa ocena odległości w przypadku szybko jadącego samochodu (zaraz po wypadku biegły mówił o 190 km/h, ostatecznie sąd przyjął, że było to "średnio 174 km/h") w takiej sytuacji jest wyjątkowo trudna. Kierowca Audi A8 jadąc z taką prędkością również nie miał czasu na reakcję i uderzył w sam środek zawracającego Audi A6 powodując śmierć obu osób.
Zbigniew G. prowadzący wtedy Audi A8 niemal po dwóch latach od zdarzenia został skazany przez Sąd Rejonowy w Olsztynie na 11 lat pozbawienia wolności i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Sprawca wypadku został również tymczasowo aresztowany na pół roku do czasu uprawomocnienia wyroku. Na dodatek ma wypłacić bratu i rodzicom ofiar łącznie 30 tysięcy złotych nawiązki i pokryć koszty sądowe.
Powodem aresztowania ma być obawa, że oskarżony będzie próbował uciec z kraju:
Uzasadnieniem ma być fakt, że mimo sądowego zakazu opuszczania kraju Zbigniew G. próbował wyjechać wraz z żoną i dziećmi na zagraniczne wakacje. Innymi powodami miało być zachowanie sprawcy, który nagrywał biegłych bez ich zgody i wiedzy, co ma świadczyć o tym, że nie przestrzega norm. Tuż po wypadku sprawca również był aresztowany, jednak zwolniono go za kaucją w wysokości 50 tysięcy złotych.
Do tak surowego wyroku przyczynił się również fakt, że sprawca nie próbował udzielić pomocy poszkodowanym tylko zabrał z samochodu portfel i uciekł do lasu, gdzie według pierwszych doniesień ukrywał się przez pierwszą dobę. Te informacje ostatecznie nie zostały potwierdzone, jednak fakt ucieczki z miejsca zdarzenia na pewno działa obciążająco.
Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym zasadniczo grozi do 8 lat więzienia. Jeśli jednak sprawca ucieka z miejsca zdarzenia lub jest pod wpływem alkoholu wymiar kary rośnie do maksymalnie 12 lat więzienia.
Choć obrońcy przekonywali, że kierowca uciekł, bo był w szoku, Sędzia Urlińska nie dała im wiary i zaznaczyła:
Sędzia Urlińska podkreśliła, że przyczyną wypadku była tylko i wyłącznie nadmierna prędkość z jaką jechał Zbigniew G. i argumentowała to faktem, że jechał z prędkością znacznie przekraczającą dozwoloną nawet na autostradzie, a co dopiero w ruchu miejskim.
Choć obrona próbowała użyć argumentu, że kobieta zawracając w niedozwolonym miejscu przyczyniła się do wypadku, Sędzia Urlińska nie przyznała im racji:
Prokuratura wniosła u ukaranie sprawcy maksymalnym wymiarem kary 12 lat pozbawienia wolności, ale sąd uznał, że nieposzlakowaną opinię oskarżonego w miejscy zamieszkania, wyrażoną skruchę (kierowca Audi A8 pojawił się w sądzie tylko raz by wygłosić przemówienie), oraz wcześniejszą niekaralność oskarżonego można potraktować jako okoliczność łagodzącą.
Sam oskarżony, który spędzi w więzieniu 11 lat nie pojawił się na ogłoszeniu wyroku, podobnie jak jego obrońcy. Wciąż mogą oni zaskarżyć zarówno wyrok, jak i odwołać się od nakazu tymczasowego aresztu.