Uciekał przed policją. Tylko dlaczego?

Najpierw zlekceważył sygnał do zatrzymania, później było już tylko gorzej. 36-latek pędził ponad 170 km/h, omijał blokady, jechał "pod prąd",, wyprzedzał na łuku drogi. Policyjny pościg trwał kilkanaście minut.

Nieodpowiedzialnym kierowcą okazał mieszkaniec Prudnika. Musi się on teraz liczyć z karą nawet do 5 lat więzienia oraz wysoką grzywną.

We wtorek tuż po godzinie 8:00 rano, prudniccy policjanci ruchu drogowego zauważyli w centrum miasta osobowego golfa. Postanowili skontrolować pojazd. Dali kierowcy sygnał do zatrzymania, ten przyśpieszył i zaczął uciekać. Funkcjonariusze rozpoczęli pościg.

Oficer dyżurny niezwłocznie zaangażował w działania kolejne patrole. Nieodpowiedzialny kierowca łamał niemal wszelkie możliwe przepisy drogowe. Mężczyzna wyprzedzał na przejściach dla pieszych, skrzyżowaniach, nie stosował się do znaków drogowych i jechał z prędkością sięgająca miejscami przeszło 170 km/h. Policjanci ustawili blokady, które kierujący omijał, wjeżdżając na chodnik i pobocze. Swoją jazdą bezpośrednio stwarzał zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Pościg zakończył się po kilkunastu minutach zatrzymaniem mężczyzny. Za kierownicą volkswagena siedział 36-letni mieszkaniec Prudnika. Badanie narkotestem oraz na zawartość alkoholu wykazało, że był trzeźwy.

Reklama

Swój piracki rajd będzie musiał wyjaśnić teraz w sądzie. Policjanci zatrzymali mu już prawo jazdy. Dodatkowo mężczyzna musi liczyć się z zarzutami m.in. niezatrzymania się do kontroli drogowej, spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa. Za takie czyny grozi nawet do 5 lat więzienia oraz kara grzywny.


Policja/Interia.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy