Traktorem po autostradzie. To nie mogło się skończyć dobrze!

W środowy poranek autostrada A1 spowita była gęstą mgłą. I to właśnie ta mgła oraz ludzka nieodpowiedzialność były przyczynami groźnego zdarzenia - najechania autokaru na zespół pojazdów, który przewoził zwierzęta cyrkowe. Na szczęście ani ludzie, ani czworonogi nie odniosły obrażeń. Utrudnienia w ruchu na autostradzie trwały kilka godzin.

Około godziny 5.00 rano na 20. kilometrze autostrady A1, w pobliżu Szczejkowic, na jezdni w kierunku Pyrzowic, doszło do groźnego zdarzenia. Ukraiński autokar z 31 pasażerami na pokładzie najechał na tył zespołu pojazdów, składającego się z ciągnika oraz dwóch przyczep.

W pierwszej przyczepie znajdowały się zwierzęta cyrkowe - 6 wielbłądów, 3 lamy, 2 kucyki oraz koń. Druga przyczepa, ta w którą uderzył autobus, była przyczepą mieszkalną. Ciągnik poruszał się pasem awaryjnym autostrady, a kierowca autokaru dostrzegł go zbyt późno, jako że na drodze panowała wtedy gęsta mgła.

Reklama

Na szczęście w wyniku tego wyglądającego bardzo groźnie zdarzenia żaden człowiek nie odniósł obrażeń, nie ucierpiało też żadne ze zwierząt. Zwierzęta były przewożone z Żor do Knurowa, jednak ciągnik jako pojazd wolnobieżny, w żadnym wypadku nie powinien znaleźć się na autostradzie.

Badanie stanu trzeźwości kierujących wykazało, że obaj byli trzeźwi. Kierowca autokaru za najechanie na tył innego pojazdu, czyli spowodowanie kolizji, został ukarany pięciusetzłotowym mandatem karnym.

Poważniejsze konsekwencje czekają kierującego ciągnikiem - jego zachowanie było skrajnie nieodpowiedzialne i stworzyło zagrożenie w ruchu. Zatrzymane zostało jego prawo jazdy, a sprawa trafi do sądu. Tylko szczęściu możemy zawdzięczać to, że nikt nie ucierpiał, a straty są jedyni natury materialnej.

Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy