To była chyba najbardziej nieudolna próba ucieczki w historii!

Policjanci zatrzymali kierowcę, który próbował uciekać, bo nie miał prawa jazdy. Pościg był krótki, bo szybko się okazało, że jeździć też nie umiał.

Policjanci Wydziału Ruchu Drogowego, którzy patrolowali ulice Dobiegniewa (woj. lubuskie) w nieznakowanym radiowozie, zauważyli kierowcę w fordzie galaxy bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. 

Z wiedzy, jaką posiadali policjanci wynikało również, że mężczyzna nie posiada uprawnień do kierowania. Przy pomocy sygnałów świetlnych i dźwiękowych dali sygnał do zatrzymania. Kierowca jednak zbagatelizował polecenia mundurowych i zaczął uciekać. 

Kiedy zorientował się, że droga jest zablokowana przez inne pojazdy, wjechał na chodnik, nie zważając na pieszych, których zmuszał do odskakiwania na bok. 

Reklama

Pościg zakończył się już kilkadziesiąt sekund później, na sąsiedniej ulicy. Kierowca udowodnił, że nie bez powodu nie ma prawa jazdy - na zakręcie stracił panowanie nad samochodem i uderzył w przydrożny słup. 

Za kierownicą siedział 34-latek. Kiedy policjanci zapytali go dlaczego uciekał? Odpowiedz padła: "a dlaczego nie?". 

Mężczyzna został przewieziony do komendy w Strzelcach Krajeńskich, gdzie trafił do pomieszczenia dla osób zatrzymanych. Tutaj czeka na przedstawienie zarzutów. Te będą bardzo poważne. Dotyczą bezpośredniego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym i niezatrzymania się do kontroli. Mężczyzna odpowie również za wykroczenia, które popełnił. Śledczy będą wnioskować o jego tymczasowe aresztowanie. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Policja/Interia.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy