Szybciej przybywa nowych dróg niż nowych aut

W ciągu ostatnich 5 lat ruch na trasach krajowych zwiększył się średnio o ponad jedną piątą - wyliczyła Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA).

article cover
INTERIA.PL

Ale są takie trasy, na przykład na Śląsku, gdzie ruch wzrósł nawet dwukrotnie. GDDKiA chwali się, że buduje coraz więcej dróg. Kierowcy mają jednak inne wrażenie. Które drogi są najbardziej obciążone? Sprawdź raport.

W ostatnich latach w Polsce przybyło mnóstwo nowych aut. Najwięcej - jak wyliczyła GDDKiA - ciężarówek; ich liczba wzrosła aż o 1/3. Nieco wolniej przybywa samochodów osobowych - w tym samym czasie po drogach krajowych zaczęło ich jeździć o 1/5 więcej.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w oficjalnym komunikacie chwali się, że nowych tras przybywa szybciej niż nowych samochodów, ale wrażenie jest zupełnie odwrotne. Dzieje się tak, bo zbyt wolno budujemy trasy dwupasmowe, a na jednojezdniowych nie sposób wyprzedzić wolno jadące ciężarówki. Poza tym drogowcy nie liczyli samochodów w miastach, tylko na trasach poza nimi. Właśnie dlatego, a także z powodu mozolnie prowadzonych remontów, tkwimy w korkach, zwłaszcza na trasach wlotowych do miast.

Najbardziej zatłoczona droga - 104 tys. aut na dobę

Rekordzistką jest droga krajowa numer 86 między Sosnowcem i Katowicami. Tam każdego dnia przejeżdża ponad 100 tys. samochodów. To najbardziej obciążona trasa w kraju.

- Bywa nerwowo - przyznaje Marcin Buczek, nasz dziennikarz codziennie przemierzający tę trasę. - Auto za autem, czasami klakson, poza tym ręce mocno zaciśnięte na kierownicy. Stopa nieustannie balansująca między pedałem gazu i nagle mocno wciskanym hamulcem. Oczy, rozbiegane między przednią i bocznymi szybami, bo z każdej strony może nagle pojawić się wyprzedzający samochód, przy jednoczesnym ciągłym zerkaniu we wszystkie możliwe samochodowe lusterka. Ale bywa, że i to nie pomaga.

Dlatego w ubiegłym roku na tym zaledwie kilkukilometrowym odcinku doszło do 230 stłuczek i wypadków. Zaznaczmy jednak, że paradoksalnie pięć lat temu przy mniejszym ruchu było ich dwa razy więcej.

Śląski odcinek A4 - szybki, bezpłatny, bezpieczny

Drugą najbardziej zatłoczoną trasą w kraju jest katowicki odcinek autostrady A4. Kierowcy wybierają ją, bo jest szybka, bezpłatna i bezpieczna. Poza tym kierowcy nie mają dobrej alternatywy.

W Katowicach autostrada jest trzypasmowa, a większość bocznych tras ma po jednym pasie w obu kierunkach. Jak pokazują statystyki, w 2010 roku liczba śmiertelnych wypadków zmalała o 1/10. Paradoksalnie może mieć to związek z większym natężeniem ruchu.

- Wzrost importu pojazdów z zagranicy do naszego kraju spowodował zmniejszenie prędkości, ponieważ liczba kilometrów budowanych nowych dróg jest mizerna - mówi Włodzimierz Mogiła ze śląskiej drogówki. Jak podkreśla, w związku ze wzrostem natężenia, dochodzi do większej liczby, na szczęście niegroźnych stłuczek. Katowicki odcinek autostrady dziennie pokonuje ponad 75 tys. samochodów.

Wrocławski węzeł Bielański - pusto jest tylko w nocy

Ponad 62 tysiące samochodów przejeżdża każdej doby przez wrocławski węzeł Bielański przy autostradzie A4. Korek tworzy się tam niezależnie od pory dnia. Dolny Śląsk uplasował się na trzecim miejscu rankingu najbardziej zatłoczonych regionów w Polsce.

A będzie tam jeszcze większy ścisk, bo w przyszłym roku rozpocznie się przebudowa węzła. Do tego czasu, aby wjechać do miasta w godzinach szczytu, kierowcy będą musieli stać w korkach co najmniej pół godziny.

Wylotówka ze stolicy - co minutę 42 samochody

Aż 61 tysięcy pojazdów na dobę, co minutę czterdzieści dwa samochody, a będzie ich coraz więcej - taki szalony ruch panuje na jednej z najbardziej zatłoczonych tras krajowych w Polsce: wyjeździe z Warszawy w kierunku Krakowa i Katowic.

Podobnie jest na wylotówkach ze stolicy do Białegostoku czy Gdańska. Podajemy oficjalne wyniki pomiaru ruchu przeprowadzonego przez drogową dyrekcję.

Wysoko w rankingu znalazły się także zatłoczone małopolskie trasy

Choć jak zauważył reporter RMF FM Maciej Grzyb - nie wszystkie. Dużego wzrostu natężenia ruchu nie odnotowano na przykład na płatnym odcinku autostrady A4 Kraków -Katowice. Tam, średnie dobowe natężenie ruchu to tylko jedna trzecia w porównaniu z trasami Śląska. Kierowców odstraszają wysokie opłaty, jednak koncesjonariusz trasy, firma Stalexport nie specjalnie się tym przejmuje.

Można pokusić się o tezę, że Stalexport celowo podwyższając opłaty ogranicza natężenie ruchu na autostradzie. Od kilku lat wynosi ono od 28 do 30 tys. pojazdów dziennie. Płatną A4 mogłoby oczywiście jeździć więcej aut, ale kierowcy wolą korzystać z aż trzech bezpłatnych dróg alternatywnych. Dla Stalexportu, to dość komfortowa sytuacja: nie maleją zyski, a ruch jest na takim poziomie, że nie potrzebny jest nawet nowy trzeci pas ruchu.

- Na samej autostradzie korków nie ma, te dwa pasy są w zupełności wystarczające - to opinia Rafała Ciechowskiego ze Stalexportu. Według badań, dopiero natężenie ruchu w okolicach 40 tys. aut na dobę sprawiłoby, że na trasie zrobiłoby się ciasno. Wtedy trzeci pas ruchu byłby niezbędny.

Zachodniopomorskie: Na trasie z Kołbaskowa do Rosówka w ciągu doby przejeżdża 3600 aut

Zachodniopomorskie jest jednym z województw najmniej obciążonych ruchem. W regionie jest jednak droga, na której w ciągu sześciu lat liczba pojazdów wzrosła o ponad 100 procent. Na trasie z Kołbaskowa do Rosówka w ciągu doby przejeżdża 3600 aut. To rezultat wejścia Polski do Strefy Schengen.

Większość kierowców wcale jednak nie podróżuje do Niemiec, ale przez Niemcy trasą Szczecin - Gryfino. Taki już urok pogranicza, że z jednego polskiego miasta do drugiego najszybciej i najłatwiej dojechać przez sąsiedni kraj.

- Dużo lepsza droga, mniej jest zabudowana i można szybciej dotrzeć - mówią w rozmowie z reporterem RMF FM.

Trudno się temu dziwić, tym bardziej, że w tym roku ma być jeszcze wygodniej i szybciej.

Na obwodnice i wygodne dwupasmówki poczekamy jeszcze kilka lat - twierdzą eksperci

Jedynym sposobem na korki w miastach może okazać się komunikacja publiczna. Taki drogowy scenariusz na najbliższe lata kreśli ekspert transportowy Adrian Furgalski.

- Dopóki największe miasta nie zostaną połączone siecią dwupasmówek podróżowanie po Polsce będzie męką. Najwięcej czasu kierowcy stracą w miastach bo to tam ruch jest największy - podkreśla Furgalski. - Każdego dnia nie jedziemy po autostradach, tylko po drogach miejskich. Budowa obwodnic zwłaszcza w dużych miastach dopiero trwa, albo są to obwodnice szczątkowe i tu rozładowanie sytuacji korkowej jest właściwe w 100 proc. już niemożliwe - tłumaczy ekspert.

Tylko nieliczni ominą miejskie zatory komunikacją publiczną. Pozostali będą próbowali ich uniknąć kierując się na drogi wojewódzkie, ale i tam utkną w korkach. Dlatego optymistyczna informacja GDDKiA, że sieć dróg rośnie szybciej niż liczba samochodów, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Kierowcy przekonują się o tym każdego dnia.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas