System zrobi ci zdjęcie bez ostrzeżenia. Znaków nie będzie!
Kierowcy muszą mieć się na baczności. Ministerstwo Infrastruktury "nie widzi potrzeby" stworzenia nowego znaku, który informowałby kierujących o monitorującym ruch systemie kamer.
Jak informuje "Rzeczpospolita" z interpelacją w tej sprawie wystąpił poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Osuch. Jego zdaniem skrzyżowania objęte systemem urządzeń służących do ujawniania naruszeń przepisów ruchu (przejazd na czerwonym świetle) powinny być poprzedzone stosownym znakiem.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami znakiem D-51 ("automatyczna kontrola prędkości") muszą być poprzedzone jedynie urządzenia dokonujące pomiarów prędkości. Kamery rejestrujące przejazd na czerwonym świetle prędkości nie mierzą, więc - przynajmniej teoretycznie - taki znak mógłby wprowadzać kierowców w błąd.
Poseł Osuch uważa jednak, że kierowcy powinni być informowani o systemie monitoringu innym znakiem. Na poparcie swoich postulatów przywołuje przykład Olkusza, gdzie doszło już do dwóch wypadków, które - zdaniem przedstawicieli służb - spowodowane były właśnie systemem monitoringu. Chodzi o to, że nieświadomi kierowcy dostrzegając kamery gwałtownie hamują, co prowadzi do niebezpiecznych sytuacji.
Ministerstwo Infrastruktury nie podziela takiego stanowiska. Jego przedstawiciele zwracają uwagę, że wymagałoby to stworzenia nowego znaku drogowego, z czym wiąże się konieczność nowelizacji trzech obowiązujących rozporządzeń (m.in. o sposobie oznakowania i dokonywania pomiarów przez urządzenia rejestrujące). Ich zdaniem skala problemu "nie wydaje się znacząca", więc - najprościej rzecz ujmując - na nowe znaki, nie mamy co liczyć...
Przypomnijmy, że system monitorowania przejazdu na czerwonym świetle ma docelowo pojawić się na dwudziestu skrzyżowaniach w całej Polsce.