Potrącenie na przejściu. Wtargnięcie czy 62-letni pirat?

W zeszłym roku na przejściach dla pieszych w Polsce doszło do 4322 wypadków, w których 267 osób zginęło, a 4309 zostało rannych. Wbrew obiegowej opinii, nie zawsze winni są kierowcy prowadzący "rozpędzone" samochody.

Piesi nie mogą czuć się na przejściach bezpiecznie i trudno polemizować z tym faktem. Ale winni tego stanu są rzeczy są zarówno zbyt szybko jeżdżący i nieuważni kierowcy, jak i roztargnieni, wpatrzeni w telefony niechronieniu uczestnicy ruchu. Piesi, którzy wchodzą na przejścia "jak do domu", czasem nie dając szans kierowcy na uniknięcie wypadku.

Policjanci z Łukowa opublikowali ku przestrodze nagranie z miejskiego monitoringu, na którym widać potrącenie pieszej. 41-letnia kobieta z obrażeniami ciała została przewieziona do szpitala po tym, jak została potrącona na przejściu przez 62-letniego kierującego nissanem. Na szczęście okazało się, że są urazy rannej są niegroźne, jej życiu i zdrowiu nic nie zagraża.

Reklama

Z ustaleń policjantów z drogówki wynika, że kierujący autem mężczyzna dojeżdżając do przejścia, nie zachował szczególnej ostrożności i pomimo obowiązku nie ustąpił pierwszeństwa przechodzącej przez jezdnię pieszej. Efektem tego było potrącenie. Kierowca tłumaczył policjantom, że to piesza wtargnęła na przejście bezpośrednio przed jego samochód.

Tę wersję wydaje się potwierdzać nagranie z monitoringu. Widać na nim, że piesza weszła na przejście bez spojrzenia w lewo i nie zatrzymując się, gdy samochód był może 15 metrów od przejścia. Trzeba pamiętać, że czas reakcji kierowcy to około sekunda, a droga hamowania samochodu jadącego z prędkością 40 km/h (tak mogło być w tym przypadku), to około 20 metrów - z czego pierwsze 10 m przypada na wspomnianą sekundę reakcji, a drugie 10 m na uruchomienie hamulców i hamowanie z pełną siłą.

Oczywiście pieszy nabywa pierwszeństwo z chwilą wejścia na przejście, ale jednocześnie przepisy wprost zabraniają mu wchodzenia bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd. Mówi o tym art. 14 Prawa o Ruchu Drogowym, który brzmi:

"Zabrania się wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych."

Mimo tego, obecni na miejscu zdarzenia policjanci, prawdopodobnie bez analizy zapisu wideo, uznali, że kierujący samochodem spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym i "za rażące naruszenie przepisów" zatrzymali 62-latkowi prawo jazdy.

Sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Sąd po analizie materiału wideo może przychylić się do wniosku policji i ukarać kierowcę grzywną oraz zakazem kierowania pojazdami, ale może też uznać winę lub współwinę pieszej i uniewinnić kierowcę.

INTERIA.PL/Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy