Ponad 700 aut na parkingu. To miał być nielegalny wyścig?

Częstochowska policja pochwaliła się kolejnym sukcesem w walce z organizatorami nielegalnych wyścigów. Tylko czy faktycznie to miał być wyścig?

"W sobotę na jeden z parkingów centrum handlowego w Poczesnej przyjechało ponad 700 samochodów. Z nieoficjalnych informacji wynikało, że miało to być rozpoczęcie sezonu, połączone z nielegalnymi wyścigami" - poinformowała w poniedziałek częstochowska komenda.

Policjanci z częstochowskiej drogówki z pomocą swoich kolegów z Bytomia, Będzina, Gliwic, Zawiercia, Kłobucka, Lublińca, Tarnowskich Gór i Sosnowca skontrolowali łącznie 136 samochodów osobowych, które pojawiły się na nocnym zlocie; przebadali 685 kierujących na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, wykrywając 131 wykroczeń w ruchu drogowym. Połowa z nich dotyczyła przekroczenia dozwolonej prędkości. Pięciu kierowców straciło prawo jazdy.

Reklama

"Policjanci wyeliminowali też z ruchu 19 pojazdów z powodu ich złego stanu technicznego. Dzięki podjętym działaniom, na drogach miasta i powiatu częstochowskiego nie doszło do zagrożenia bezpieczeństwa na drodze" - wskazuje policja.

Wątpliwości co do sukcesu policji mogą jednak budzić zdjęcia oraz nagranie z miejsca potencjalnego wyścigu. Duże zgromadzenie samochodów na parkingu w weekend wieczorową porą, rzeczywiście może wyglądać podejrzanie. Niestety z jakiegoś powodu policji nie udało się sfotografować bodaj jednego samochodu, który wyglądał, jakby jego właściciel lubił się czasem pościgać. Mitsubishi ASX, trochę Passatów, Mercedes W124, Seat Cordoba... można wymieniać tak długo. Wyglądało to jak klasyczny zestaw samochodów, którymi ludzie przyjechali na zakupy. "Podejrzanie" mogły wyglądać jedynie cztery stojące obok siebie BMW E36 i E46. Tylko dlaczego w takim razie policja pisze o wyścigach na ponad 700 aut? Kierowcy tych czterech BMW przyjechali się ścigać, a cała reszta to byli gapie? Coś to się nie klei.

Przypomnijmy, że w sierpniu zeszłego roku policja także chwaliła się udaremnieniem nielegalnego wyścigu w Katowicach. Co prawda później okazało się, że był to zlot miłośników japońskiej motoryzacji, a w programie imprezy nie było żadnych wyścigów, ale sukces to sukces. Po co właściciele samochodów się gdzieś umawiają, jeśli nie po to, żeby ścigać się? Tok myślenia policji wydaje się być prosty i niczym niezakłócony.

Polsat News/Interia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy