Policjant z grupy SPEED dostał mandat i punkty karne. Przypilnowaliśmy!

21 sierpnia, Ryki w województwie lubelskim. Jeden z naszych czytelników jedzie za nieoznakowanym policyjnym BMW. Jest mokro. Radiowóz skręca powoli w prawo i nagle ostro hamuje, zmuszając do awaryjnego hamowania również podążający za nim pojazd. Wysyłamy dokumentujące ów incydent nagranie z pokładowej kamerki do Komendy Powiatowej Policji w Rykach, z pytaniem o konsekwencje, które zostały lub zostaną wyciągnięte w stosunku do tak niebezpiecznie zachowującego się na drodze funkcjonariusza, kierującego BMW.

Trzeba przyznać, że szybko, bo już nazajutrz, otrzymujemy odpowiedź. Z pisma, podpisanego przez I zastępcę komendanta powiatowego, młodszego inspektora Jacka Figla, dowiadujemy się, że "wobec policjanta, kierującego tym pojazdem wdrożono czynności wyjaśniające w trybie art. 134i ust. 4 Ustawy o Policji, w związku ze spowodowaniem zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym (art. 86 par. 1 kw.)".

Przywołany przepis z ustawy stanowi, że "jeżeli zachodzą wątpliwości co do popełnienia przewinienia dyscyplinarnego [przez policjanta - przyp. red.], jego kwalifikacji prawnej albo tożsamości sprawcy, przed wszczęciem postępowania dyscyplinarnego przełożony dyscyplinarny zleca przeprowadzenie czynności wyjaśniających."

Reklama

Jak widać, pomimo dowodu w postaci nagrania z kamery, szefowie kierowcy radiowozu mieli jakoweś wątpliwości, które postanowili wyjaśnić. Na co ustawodawca dał im aż 30 dni. Uwinęli się jednak szybciej, bowiem 5 września dostaliśmy informację, że rzeczonego funkcjonariusza uznano winnym i zastosowano wobec niego "postępowanie mandatowe".

Nie daliśmy za wygraną i zaczęliśmy dopytywać, co to konkretnie oznacza, jak przekłada się na pieniądze i punkty karne. W końcu dowiedzieliśmy się, że na sprawcę wykroczenia "nałożono mandat karny kredytowany w wysokości 100 zł, przypisując jednocześnie 6 punktów karnych do ewidencji kierowców, naruszających przepisy ruchu drogowego".

W sumie poszło sprawnie i szybko, choć wymagało kilkakrotnej wymiany korespondencji i aż czterech oficjalnych pism z policji (dwa ostatnie podpisał osobiście komendant powiatowy w Rykach, insp. Kazimierz Kula), nie licząc odrębnej informacji wysłanej do Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji.

Dodajmy, że policyjny kierowca został potraktowany raczej łagodnie, bowiem maksymalny wymiar kary za popełnione przez niego wykroczenie opiewa na 500 zł. Zastanawiamy się również, co stałoby się, gdyby kierowca auta jadącego za radiowozem, wpakował się w kufer nagle hamującego BMW. Zgodnie z obowiązującą praktyką to on zapewne byłby uznany za winnego kolizji. Nie zachował przecież bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu. A zasada ograniczonego zaufania nakazuje, by w każdej sytuacji brać pod uwagę możliwość nieoczekiwanego, niezgodnego z przepisami zachowania innych użytkowników dróg.

Nawiasem mówiąc, bylibyśmy ciekawi, co spowodowało, że policjant z beemki nagle wcisnął pedał hamulca? Okazało się, że... zapomniał że jedzie samochodem z automatyczną skrzynią biegów. Naciskając hamulec myślał, że to sprzęgło.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy