Policjant wyprzedzał na przejściu dla pieszych. Zgadnijcie, jaką dostał "karę"
Policjanci nie stoją ponad prawem i obowiązują ich te same zasady, co innych obywateli. To chyba oczywiste, prawda? Niestety nadal zdarzają się sytuacje, w których policjant, nawet jeśli w sposób oczywisty złamie przepisy, nie musi obawiać się surowej kary. To znaczy takiej, jaką dostałby każdy "zwykły" obywatel.
Kamera nagrała radiowóz wyprzedzający na przejściu dla pieszych
Kamera zamontowana w przypadkowym samochodzie, nagrała sytuację, jakich w Polsce jest (niestety) wiele. Obok siebie na dwóch pasach poruszały się dwa pojazdy. Każdy jechał swoim tempem, choć ten na lewym nieco szybciej. Dla wielu kierowców to zaskoczenie, ale taki manewr już jest wyprzedzaniem. A wyprzedzanie jest zakazane między innymi w obrębie przejścia dla pieszych.
Samo przejście było na szczęście puste, więc żadnemu pieszemu nie groziło niebezpieczeństwo. Nie zmienia to jednak faktu, że wyprzedzanie lub omijanie innych pojazdów w obrębie przejść dla pieszych, to przyczyna wielu groźnych wypadków w Polsce. Nic dziwnego, że policja bardzo surowo każe kierowców za takie wykroczenia.
To zdarzenie było o tyle bulwersujące, że przepisy złamał policjant w oznakowanym radiowozie. Sprawa została skierowana do Komendy Miejskiej Policji w Rudzie Śląskiej.
Co grozi za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych?
Zdarzenie nagłośnił portal rudzianin.pl, którego czytelnik poinformował redakcję o zdarzeniu, a także przesłał nagranie do właściwej komendy policji. Pierwsza odpowiedź ze strony rzecznika prasowego brzmiała, że sprawa zostanie przeanalizowana, a odpowiednie konsekwencje wyciągnięte.
Przypomnijmy, że obecnie obowiązujący taryfikator mandatów wyróżnia się między innymi tym, że w przypadku wielu wykroczeń, nie daje pola do manewru. Jeśli ktoś złamał konkretny przepis, otrzymuje konkretny mandat - bez możliwości negocjacji i korzystania z "widełek". Za wyprzedzanie innego pojazdu na przejściu dla pieszych grozi 1500 zł oraz 15 punktów karnych. Co więcej, jeśli kierujący ponownie popełni takie wykroczenie w ciągu dwóch lat, zapłaci 3000 zł i otrzyma kolejne 15 punktów karnych, automatycznie tracąc prawo jazdy.
Jak zatem policjanci ukarali funkcjonariusza ze swojej komendy? Oto odpowiedź jaka przyszła z KPM w Rudzie Śląskiej:
Przeprowadzone czynności wyjaśniające nie dostarczyły podstaw do skierowania wniosku o ukaranie do Sądu Rejonowego (...) z powodu zastosowania środka oddziaływania wychowawczego w postaci pouczenia art. 41 KW.
Rzeczywiście nie było podstaw kierowania do sądu sprawy o jedno wykroczenie, ujęte w taryfikatorze mandatów. Ale dlaczego policjant zamiast mandatu, jak każdy inny kierowca, otrzymał tylko pouczenie? Czyżby funkcjonariuszy obowiązywała "taryfa ulgowa"?
***