Policjant staranował dwa auta i wyprzedzał na ciągłej. Mandat? 220 zł!
Wczoraj, na drodze krajowej nr 7 doszło do groźnie wyglądającej kolizji, w której uczestniczyły trzy samochody. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jej sprawcą był policjant wiozący nieoznakowanym radiowozem pierwszego zastępcę komendanta głównego Policji - ins. Andrzeja Szymczyka.
Do zdarzenia doszło około godziny 16:40 na drodze łączącej miejscowość Miłomłyn z Ostródą. Prowadzący nową nieoznakowaną Skodę Superb funkcjonariusz, na łuku drogi, przekroczył podwójną linię ciągłą i staranował dwa jadące z przeciwka auta. Chociaż zdarzenia mogło mieć tragiczne skutki, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, nikt nie ucierpiał, formalnie więc zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja.
Na odcinku, gdzie doszło do zderzenia, prowadzone są roboty drogowe i obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h. Wszystko wskazuje na to, że kierujący Skodą policjant - nie zważając na zakręt i podwójną linę ciągłą - zdecydował się wyprzedzić jadącą przed nieoznakowanym radiowozem ciężarówkę. Lekkomyślny manewr zakończył się zderzeniem z nadjeżdżającymi z przeciwka Renault Espace i osobową Kią.
Funkcjonariusz nie kwestionował swojej winy i przyznał się do spowodowania kolizji. Kontrowersje budzi jednak wymiar kary. Policjant ukarany został mandatem w wysokości... 220 zł. Na jego konto trafiło też 6 punktów karnych. Trzeba przyznać, że to wyjątkowo łagodne potraktowania przewinienia, za które - teoretycznie - można nawet stracić uprawnienia do prowadzenia pojazdów (stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym).
Jak sądzicie, czy szeregowy obywatel zostałby potraktowany przez policjantów równie łagodnie? Mamy dziwne podejrzenia, że zwykły kierowca większy mandat dostałby za samo wyprzedzanie w miejscu zabronionym, o spowodowaniu kolizji nie wspominając...