Policjanci prawa jazdy zabierają, a sądy... oddają!

Policjanci coraz częściej, zamiast wlepić mandat, wolą odebrać kierowcy prawo jazdy. Nie zraża ich to, że sądy zwykle nie przyznają im racji i zwracają dokumenty właścicielom - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

Tylko w ubiegłym roku policyjna drogówka odebrała kierowcom łamiącym przepisy ponad 55,4 tys. dokumentów. Największa część zarekwirowanych licencji była efektem jazdy na podwójnym gazie lub pod wpływem środków odurzających.

Natomiast w I kw. 2016 roku prawo jazdy zatrzymano ok. 3 tys. zmotoryzowanych w ramach tzw. spodziewanego zakazu, czyli w sytuacji "uzasadnionego podejrzenia, że kierowca popełnił przestępstwo lub wykroczenie, za które może być orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów".

Jak podaje w tym roku PortalNaukiJazdy.pl, sądy przychylają się do wniosków policji o odebranie prawa jazdy w 5-18 proc. przypadków.

Powyższe liczby nie obejmują praw jazdy zatrzymanych na podstawie obowiązujących od maja zeszłego roku przepisów, które nakazują zatrzymanie dokumentu za przekroczenie prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanych. Przypomnijmy, że te przepisy pełne są luk i bzdurnych zapisów. Na ich mocy prawo jazdy powinni tracić m.in. kierowcy karetek i policjanci prowadzący np. nieoznakowane radiowozy, za to jeśli kierowca powie, że dokumentu zapomniał, to nie utraci, bo zatrzymać można wyłącznie natychmiast po wykroczeniu. Z tego samego powodu niemożliwie jest zatrzymanie prawa jazdy za przekroczenie prędkości udokumentowane zdjęciem z fotoradaru.

Z kolei sędziowie wskazują na niezgodność przepisów z konstytucją, ze względu na podwójne karanie za jedno wykroczenie. Przepisy zostały zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Niestety, Trybunał nie jest w stanie zająć się ze sprawą.

Reklama
PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mandaty i punkty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy