Policja szuka świadków tragicznego wypadku w Gliwicach

Gliwiccy policjanci proszą o kontakt kierowców, którzy mogą przekazać informacje na temat sobotniego wypadku na drodze krajowej nr 88. W wyniku zderzenia busa z autokarem zginęło wtedy dziewięć osób podróżujących busem, siedem osób jadących autokarem zostało rannych.

Relacje świadków, a także ewentualne filmy z kamer umieszczonych w samochodach, mogą okazać się cenne w ustaleniu okoliczności tej tragedii - podkreślają funkcjonariusze.

"Śledczy prowadzący postępowanie w tej sprawie apelują do kierowców, którzy w tym czasie byli wyprzedzani lub wymijani przez pojazdy wymienione wyżej oraz samochód marki volkswagen, o kontakt z gliwicką policją pod numerem 32 47 8592 283" - podała w środę śląska policja. Informacje można przekazywać także drogą mailową na adres: kryminalny@gliwice.ka.policja.gov.pl.

Policjanci proszą też kierowców mających w autach kamerki, które mogły zarejestrować sytuację na drodze przed lub w chwili wypadku, by nie usuwali tych nagrań. "Każda informacja jest niezwykle istotna w celu dokładnego odtworzenia przebiegu katastrofy drogowej" - podkreślają.

Reklama

Do jednego z najtragiczniejszych wypadków ostatnich lat doszło w sobotę wieczorem na dk 88 w pobliżu węzła Kleszczów (Śląskie). Samochód renault trafic, jadący od Gliwic w stronę Wrocławia, przewrócił się na jezdnię i sunąc po niej znalazł się na przeciwległym pasie ruchu. Wtedy w dach tego samochodu wjechał autokar. Siła uderzenia była tak duża, że bus został całkowicie zmiażdżony. Zginęły wszystkie jadące tym samochodem osoby. Rannych zostało siedmioro pasażerów autokaru.

Zdaniem gliwickiej prokuratury, do tragedii doszło, kiedy kierowca trzeciego samochodu, volkswagena, próbował wyprzedzać. To według śledczych sprawiło, że kierowca busa, próbując uniknąć zderzenia, stracił panowanie nad pojazdem. Kierujący volkswagenem 67-letni mieszkaniec Cieszyna usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, której skutkiem była śmierć dziewięciu osób, a także spowodowanie obrażeń ciała u kolejnych siedmiu.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy