Podczas pościgu zginął motocyklista. Ruszył proces policjanta

​Przed Sądem Rejonowym w Olsztynie rozpoczął się we wtorek proces policjanta oskarżonego o niedopełnienie obowiązków służbowych i spowodowanie wypadku drogowego, w którym zginął motocyklista. Do tragedii doszło w ubiegłym roku w trakcie policyjnego pościgu.

Funkcjonariusza policji Karola S. Prokuratura Rejonowa w Giżycku oskarżyła o niedopełnienie obowiązków służbowych i spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Za takie przestępstwo grozi kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Sprawa dotyczy zdarzenia z 22 kwietnia 2019 r. w Dobrym Mieście na Warmii. Według ustaleń prokuratury Karol S. wraz z innym policjantem pełnił w tym dniu służbę w nieoznakowanym radiowozie, którego był kierowcą.

Funkcjonariusze zauważyli wyjeżdżający ze stacji paliw motocykl typu cross bez tablic rejestracyjnych, po czym postanowili zatrzymać go do kontroli. Karol S. włączył sygnały dźwiękowe i świetlne i ruszył za nim w pościg. Jednak motocyklista nie reagował. Oba pojazdy poruszały się z prędkością ponad 100 km/h.

Reklama

W ocenie śledczych, po tym jak pościg przeniósł się na drogę szutrową, Karol S. miał nie zachować szczególnej ostrożności i nie utrzymać odstępu niezbędnego do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się ściganego. W wyniku takiego zachowania kierowcy radiowozu miało dojść do uderzenia przodem samochodu w tylne koło motocykla, co w konsekwencji spowodowało upadek i śmierć 23-letniego motocyklisty.

Podczas wtorkowej rozprawy przed Sądem Rejonowym w Olsztynie. Karol S. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia.

"Wskazał m.in., że podczas pościgu jego zamiarem nie było uderzenie w motocykl, lecz wyprzedzenie motocyklisty w możliwie dogodnym miejscu i zajechanie mu drogi w celu spowolnienia i zatrzymania tego pojazdu" - poinformował p.o. rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Olsztynie sędzia Wacław Bryżys.

Oskarżony wyjaśniał, że kiedy w pewnym momencie pomiędzy radiowozem a motocyklem raptownie zmniejszyła się odległość, próbował wyhamować auto, ale niestety nie udało mu się uniknąć zderzenia.

Przeczy temu zapis z wideorejestratora, na którym widać, że samochód jechał mniej więcej ze stałą prędkością, a do samego uderzenia na pewno nie zwalniał.

Sąd w pierwszym dniu procesu przesłuchał ośmiu świadków i dwóch biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków oraz oceny stanu technicznego pojazdu.

W trakcie rozprawy strony złożyły wniosek o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego z zakresu użycia i wykorzystania środków przymusu bezpośredniego oraz taktyki i techniki interwencji policyjnej. Miałoby to pomóc w ustaleniu poprawności zachowania załogi radiowozu w trakcie całego zdarzenia. Sąd rozpozna ten wniosek na posiedzeniu wyznaczonym na najbliższy piątek.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy