Pędził BMW, zabił cztery osoby. 8 lat więzienia
Na maksymalną karę ośmiu lat więzienia Sąd Rejonowy w Kwidzynie (Pomorskie) skazał w środę obecnie 24-letniego Adriana G. za spowodowanie wypadku, w którym zginęły cztery osoby. Auto, którym kierował, wjechało w zakręt z prędkością ok. 150 km/h i zderzyło się z innym samochodem.
![Do wypadku doszło w grudniu 2017 roku](https://i.iplsc.com/00099LK5P10WK78K-C322-F4.webp)
Sąd wydał też oskarżonemu zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres 15 lat. Ponadto, czworgu oskarżycielom posiłkowym, bliskim ofiar, Adrian G. ma zapłacić po 10 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest zgodny z wnioskami, które składał w mowie końcowej prokurator.
Wyrok nie jest prawomocny.
Sędzia Lidia Bodurka-Kowalska powiedziała w uzasadnieniu wyroku, że wymierzona kara ośmiu lat więzienia jest najwyższą, jaką przewiduje zarzut umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, postawiony Adrianowi G.
Przypomniała, że przed zakrętem w miejscu wypadku stał znak z ograniczeniem prędkości do 40 km/h, a droga była nierówna. Całą jazdę Adriana G. filmował telefonem komórkowym siedzący na tylnym siedzeniu jeden z braci oskarżonego, a drugi brat siedział z przodu.
"Nie ulega wątpliwości, że oskarżony umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, bowiem trudno raczej uznać za wiarygodne to, że oskarżony nie zdawał sobie sprawy z jaką prędkością jedzie. Nadto zaś z treści nagrania staje się oczywistym to, że celem oskarżonego było faktycznie ustalenie i sprawdzenie z jaką prędkością może jechać. I do tego był też zagrzewany przez osoby z nim jadące" - mówiła sędzia.
Sąd podkreślił, że poza dotychczasową niekaralnością Adriana G., nie znalazł w tej sprawie żadnych okoliczności łagodzących.
"Za okoliczność taką nie sposób uznać wyjaśnień oskarżonego, w których przyznaje się do winy, bowiem jego wyjaśnienia w tym zakresie jedynie potwierdzają ustalenia wynikające z innych dowodów, a szczególnie nagrania. Jest natomiast szereg okoliczności obciążających, w tym liczba i ranga naruszonych przez oskarżonego zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Oskarżony zdecydował się na taką jazdę przy relatywnie dużym natężeniu ruchu. Poza tym, wiedza o przyczynach i skutkach wypadków drogowych jest praktycznie wszystkim znana, jest nagłaśniana w mediach. I wiedza ta nie powstrzymała oskarżonego dla chwili przyjemności i zabawy do stworzenia takiego zagrożenia na drodze" - powiedziała sędzia.
Odpowiadający z wolnej strony Adrian G. był na ogłoszeniu wyroku, ale odmówił dziennikarzom komentarza.
"Najbardziej pocieszające jest to, że oskarżony dostał najwyższy możliwy wymiar kary. Wiemy, że to jest i tak za mało, ale tyle przewiduje prawo. To były dla nas dwa lata męki. Tym bardziej, że rodzina pojechała na pogrzeb, a wrócili na swój - to jest na maksa dobijające. Ciężko znaleźć na to słowa. Z dziadkami się wychowywałam. Do dziś nie jestem w stanie uwierzyć, że już ich nie ma, że już nigdy do nich nie zadzwonię i nie pójdę na herbatę" - powiedziała dziennikarzom Agata Wasielewska, która straciła w wypadku babcię, dziadka, ciotkę i wujka.
Przyznała, że oskarżony nigdy nie skontaktował się z rodziną ofiar i nie wyraził skruchy. "Myślałem, że chociaż teraz coś powie" - dodała.
Do tragedii doszło 28 grudnia 2017 r. w Raniewie (Pomorskie). Oskarżony jechał autem marki BMW drogą wojewódzką nr 521. Według prokuratury, auto w pewnym momencie pędziło nawet ponad 200 km/h. Gdy wjeżdżało w zakręt, na którym doszło do wypadku, jego prędkość wynosiła co najmniej 150 km/h. Na zakręcie BMW kierowane przez Adriana G. zjechało na przeciwny pas ruchu i zderzyło się z jadącym z naprzeciwka samochodem marki renault scenic, którym podróżowały dwie starsze pary. Wszyscy czterej pasażerowie renault zginęli na miejscu. Z ustaleń śledztwa wynika, że w momencie zderzenia aut prędkość BMW wynosiła co najmniej 120 km/h.
Wraz z Adrianem G. w BMW jechali także jego dwaj bracia w wieku 28 lat i 33 lat. Obydwaj doznali obrażeń: 28-latek szczególnie ciężkich.
Adrian G. tuż po zdarzeniu przyznał się do kierowania samochodem oraz spowodowania wypadku. Jednak, opierając się na zeznaniach niektórych świadków oraz wynikach badań materiału biologicznego (krwi) z miejsca kierowcy BMW, prokuratorzy uznali, że w chwili zdarzenia za kierownicą tego auta siedział jego najstarszy brat. Mężczyzna był pijany - badanie wykazało w jego krwi 2,6 promila alkoholu. Postawiono mu zarzuty, a sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu.
Wypadek we wsi Raniewo pod Kwidzynem
![](https://i.iplsc.com/000734E2HEIFLOOC-C322-F4.webp)
![](https://i.iplsc.com/000734E1XVK8HQ91-C322-F4.webp)
![](https://i.iplsc.com/000734E0UY769QXH-C322-F4.webp)
Jednak kolejne dowody pozyskane przez prowadzącą śledztwo w sprawie wypadku prokuraturę w Kwidzynie, sprawiły, że przedstawiony 33-latkowi zarzut spowodowania wypadku został uchylony, a przedstawiono go Adrianowi G.
Młody mężczyzna konsekwentnie przyznawał się do winy. Wyjaśniał prokuratoriom, że chciał sprawdzić "w ile samochód dobija do setki", a gdy się rozpędził, "nie kontrolował już prędkościomierza".