Ostrzegasz przed patrolem? Narażasz się na mandat!
Częstsze kontrole prędkości to jedna z metod ograniczania liczby wypadków na polskich drogach.
Przy okazji, policjanci prowadzą też wojnę przeciwko niepisanej solidarności kierowców. Na słone mandaty narażeni są również ci, którzy - salwą z "długich" - ostrzegają innych przed patrolem z radarem.
Przekonali się o tym liczni kierowcy z okolic Kamienia Pomorskiego, którzy w piątek zetknęli się z policyjną akcją "Prędkość". Tym razem funkcjonariusze postawili na tzw. kontrole kaskadowe. Do walki z piratami drogowymi zaangażowano wszystkie dostępne mierniki prędkości, w tym radiowozy wyposażone w wideorejestratory.
Bilans akcji to 54 kontrole drogowe, z których aż 44 zakończyło się mandatem. Co ciekawe, jedynie 8 kierujących ukarano za przekroczenie prędkości. Największą liczba pechowców - aż 24 - otrzymała mandaty za "używanie świateł drogowych w sposób niezgodny z przepisami", czyli - ostrzeganie innych kierowców przed kontrolą drogową! Niejako "przy okazji" policjanci zatrzymali też 8 dowodów rejestracyjnych w związku ze złym stanem technicznym pojazdu.
Za ujęte w taryfikatorze "korzystanie ze świateł drogowych w sposób niezgodny z przepisami" ustawodawca przewidział mandat karny w wysokości 200 zł. Inne przepisy prawa o ruchu drogowym wprost zabraniają kierowcom "nadużywania sygnałów świetlnych i dźwiękowych". W świetle prawa nie ma więc znaczenia, czy długimi światłami oślepiamy innych kierowców w nocy i deszczu, czy też trwającym pół sekundy mignięciem ostrzegamy innych kierowców...
Policjanci są ostatnio szczególnie wyczuleni na takie zachowanie. Stróże prawa argumentują, że popularne wśród kierowców mruganie może być sygnałem ostrzegawczym dla złodzieja, pijanego kierowcy lub poszukiwanego przestępcy. Z drugiej strony, policja na każdym kroku podkreśla, że częstsze kontrole drogowe mają przede wszystkim działanie prewencyjne. W tym kontekście ostrzeganie innych kierowców o pomiarze prędkości całkowicie wpisuje się w cele policyjnych akcji, które mają sprawić, by kierowcy jeździli wolniej... Ostatecznie osiągnięty jest kolejny cel, czyli zapewnienie dochodów budżetowych...
Każdy z kierujących ma prawo odmowy przyjęcia mandatu i dochodzenia swoich praw na drodze sądowej. Teoretycznie istnieje cień szansy na wybronienie się od stawianych zarzutów. Policyjne kontrole prędkości przyprowadzane są wyłącznie w "niebezpiecznych miejscach". Kierowcy mogą więc argumentować, że ostrzegali innych właśnie przed takim miejscem lub innym zagrożeniem, jak np. stojące na poboczu pojazdy i chodzący po jezdni policjant...
W rzeczywistości jednak wymigania się od mandatu są jednak znikome. Przypominamy, że policjant to zawód zaufania publicznego, co sprawia, że - w opinii sądu - jego słowa stawiane są wyżej niż zeznania "szarego" obywatela... Poza tym, policjantów na miejscu zdarzenia zawsze jest dwóch, a w sądzie mają status świadka. To oznacza, że sąd musi im dać wiarę, podczas gdy zeznaniem obwinionemu kierowcy - niekoniecznie.