Nowe pomysły rządu PiS: 5 tys. zł mandatu dla kierowców!

​Dziesięciokrotna podwyżka maksymalnego mandatu z 500 zł do 5 tys. zł - to jeden z pomysłów rządu na walkę z drogowymi piratami - pisze w czwartkowym (9 lipca) wydaniu "Dziennik Gazeta Prawna".

Surowsze kary za wykroczenia popełniane w rejonie przejść dla pieszych (minimum 1-1,5 tys. zł) oraz w obszarze zabudowanym; wyższe mandaty dla drogowych recydywistów i wydłużenie o rok ważności punktów karnych (przy jednoczesnym zwiększeniu ich limitu) oraz likwidacja kursów pozwalających zredukować ich liczbę - to wytyczne które, według gazety, premier Mateusz Morawiecki wysłał pod koniec kwietnia do resortów: sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i administracji oraz infrastruktury. DGP podaje, że te ministerstwa mają opracować zmiany w taryfikatorze mandatów oraz w prawie wykroczeń.

Reklama

"Biorąc pod uwagę, że przestrzeganie ograniczeń prędkości jest kluczowe dla ochrony życia i zdrowia obywateli na drodze, niezbędne jest podniesienie kwot mandatów karnych oraz wprowadzenie zmian w przepisach, których celem jest ograniczenie zachowań szczególnie niebezpiecznych na drogach i eliminacja tzw. piratów drogowych" - cytuje DGP pismo premiera Mateusza Morawieckiego. Gazeta podkreśla, że tak drastyczne podwyżki mandatów mogą sprawić, że kierowcy będą masowo odmawiać ich przyjęcia, odraczając w ten sposób moment zapłaty i licząc, że sędzia złagodzi karę. To z kolei grozi zalaniem sądów wnioskami o ukaranie za wykroczenia.

Według "DGP" poważne wątpliwości Ministerstwa Sprawiedliwości budzi to, że kary za wykroczenia drogowe byłyby wyższe niż za drobne przestępstwa, jednocześnie gazeta wskazuje, że wysokość mandatów jest zamrożona od ponad 20 lat, a przez ten czas siła rażenia sankcji znacznie się zmniejszyła. Wskazuje, że maksymalny mandat (500 zł) w 1997 r. był wyższy niż ówczesna płaca minimalna (450 zł) i stanowił 57 proc. średniego wynagrodzenia, obecnie jest to odpowiednio 19 proc. najniższego wynagrodzenia i 9 proc. średniego. 

Z drugiej strony drogi są znacznie bardziej bezpieczne. We wspomnianym 1997 roku doszło niemal 67 tysięcy wypadków, w których zginęło ponad 7300 osób, a kolejne przeszło 83 tysiące odniosły obrażenia. Tymczasem w 2019 roku doszło nieco ponad 30 tysięcy wypadków, zginęło 2900 osób, a rannych zostało 35,5 tys. W tym czasie liczba zdarzeń i ich ofiar spadła więc o ponad połowę i to pomimo olbrzymiego przyrostu liczby samochodów na drogach. Tylko w latach 2010-2019 liczba zarejestrowanych w Polsce pojazdów wzrosła z 23 do niemal 31,5 mln! 

Warto również przypomnieć, że rząd PiS planował od 1 lipca wprowadzenie pierwszeństwa dla osób wchodzących na przejście dla pieszych oraz chciał zabierać prawo jazdy na 3 miesiące kierowcom, którzy przekroczą prędkość o ponad 50 km/h w terenie niezabudowanym (w tym na autostradach). Po cichu powstrzymano wprowadzenie tych zmian - być może tylko na okres przedwyborczy.

Na doniesienia o podwyżce mandatów zareagował rzecznik rządu Piotr Müller. "Nie ma rządowego projektu zmian wysokości mandatów; propozycje ws. zmian zwiększających bezpieczeństwo na drogach są przedmiotem analiz, ale decyzje nie zapadły" - ogłosił na Twitterze.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy