Nikt się nie nadaje na szefa drogowej dyrekcji. Więc szefa nie będzie

Nie będzie nowego konkursu na szefa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Ostatni konkurs dwa dni temu został zakończony bez rozstrzygnięcia. Pracami GDDKiA będzie nadal kierował pełniący obowiązki szefa Tomasz Rudnicki.

Nikt w Polsce nie zna się wystarczająco na budowie dróg?
Nikt w Polsce nie zna się wystarczająco na budowie dróg?Bartłomiej CichońReporter

Choć do drugiego etapu zamkniętego konkursu weszło 6 kandydatów, komisja konkursowa nie rekomendowała ministrowi infrastruktury nikogo na stanowisko szefa dyrekcji. Żaden z kandydatów nie osiągnął niezbędnego poziomu 70 procent punktów możliwych do uzyskania podczas rozmowy kwalifikacyjnej.

Obowiązki szefa GDDKiA w tej sytuacji nadal będzie pełnić Tomasz Rudnicki. Taka forma kierowania tą instytucją to norma za rządów Platformy Obywatelskiej. Pełniącą obowiązki szefa była zwolniona miesiąc temu Ewa Tomala-Borucka, a także Lech Witecki rządzący w GDDKiA przez 5 lat.

Resort zawiadamia ABW

22 kwietnia Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju zawiadomiło Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o sytuacji w GDDKiA. To wynik postępowania sprawdzającego, które prowadzili w niej urzędnicy resortu. Dotyczyło ono "nieetycznych zachowań szefowej generalnej dyrekcji". Żadna ze stron nie ujawnia szczegółów.

Dzień później Ewa Tomala-Borucka została odwołana z funkcji przez premier Ewę Kopacz. Jak podkreśliła wtedy w rozmowie z reporterem RMF FM - straciła stanowisko bez słowa komentarza. Proszę sobie wyobrazić, jak się czuję - mówiła. Uważam, że swoje obowiązki pełniłam godnie, zgodnie z prawem. Wszystkie tematy były "zaopiekowane" - dodała.Odwołana szefowa dyrekcji dotarła do II etapu konkursu na to stanowisko.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas