Nietypowa akcja policji. Czy ten film coś zmieni?

Kierowca golfa wypadł z drogi i uderzył w przydrożną latarnię. Mężczyzna wraz z pasażerką nie przeżyli wypadku. 6-letnia dziewczynka straciła oboje rodziców. Świadkowie zdarzenia wszystko nagrywali telefonami komórkowymi. Nikt jednak nie zadzwonił po pomoc ani też pomocy nie udzielił poszkodowanym.

"Do zdarzenia drogowego doszło na niezbyt ruchliwej drodze. Mężczyzna, który podróżował golfem wraz ze swoją żoną stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w przydrożną latarnię. Wypadek miał miejsce na oczach przechodniów. Ci zamiast zabezpieczyć okolice zdarzenia, powiadomić służby ratunkowe i udzielić pierwszej pomocy, zaczęli wszystko nagrywać telefonami komórkowymi.

Dopiero policjanci, którzy w trakcie patrolowania miasta zauważyli wypadek, rozpoczęli akcję ratunkową, którą kontynuowali strażacy i pogotowie ratunkowe. Niestety, pierwsze cenne sekundy i minuty zostały stracone. Młode małżeństwo nie przeżyło. Już wiemy, że osierocili 6-letnią dziewczynkę."

Reklama

To na szczęście scenariusz spotu akcji prewencyjnej Komendy Powiatowej Policji w Lubinie, ale czy bardzo odległy od rzeczywistości? Jak często zapominamy zadzwonić, czy też myślimy, że zadzwonił ktoś inny, gdy jesteśmy świadkami wypadku, czy też innego zdarzenia zagrażającemu ludzkiemu życiu?

Być może po obejrzeniu filmu wiele osób zastanowi się, co jest ważniejsze. Ratowanie ludzkiego życia czy posiadanie nagrania od pierwszych sekund? To właśnie te pierwsze sekundy są bardzo ważne - jednak nie nagrania, a ratowania ludzkiego życia.

Policja/Interia.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy