Morawiecki chce mandatów takich, jak są w Niemczech

Mandaty dla kierowców pójdą w górę. Premier nie wyklucza też odbierania aut pijanym za kółkiem - czytamy w piątkowej "Rzeczpospolitej".

Dziennik przypomniał, że premier Mateusz Morawiecki zapowiadał podczas exposé, że kary za wykroczenia drogowe będą wyższe. "Teraz ujawnił, że za sprawiedliwe uważa powiązanie wysokości kar z dochodami sprawcy. Bogaci będą więc płacić więcej, biedniejsi mniej. Za najpoważniejsze zdarzenia na drodze będzie można nawet stracić auto. Przykład? Spowodowanie wypadku po pijanemu" - podaje "Rzeczpospolita".

Według gazety "w górę pójść mają kary za najbardziej niebezpieczne wykroczenia: przekroczenie prędkości, wjazd na skrzyżowanie na czerwonym świetle czy wyprzedzanie na przejściach dla pieszych".

Reklama

Jak pisze "Rz", po zmianach za najwyższe przekroczenie prędkości (powyżej 50 km/h) pirat drogowy może zapłacić nawet 2 tys. zł. "W ten sposób zbliżymy się do unijnych standardów. W Niemczech np. przekroczenie prędkości o więcej niż 70 km/h poza terenem zabudowanym, gdzie istnieją ograniczenia kosztuje dzisiaj 600 euro i trzy miesiące bez prawa jazdy. Wysokie podwyżki mandatów nie mają dotyczyć wykroczeń mniej niebezpiecznych: złamania zakazu wjazdu czy postoju" - czytamy w piątkowym wydaniu dziennika.
Wygląda na to, że podniesienie mandatów do unijnych standardów pójdzie rządowi szybciej niż obiecywane podniesienie pensji. Również do unijnych standardów.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy