Miała nawigację, ale szukali jej strażacy!

Wiele zdobyczy współczesnej techniki pomaga kierowcom w codziennym życiu. Posługiwanie się nimi może jednak przynieść nieoczekiwane skutki. Częste figle płatają chociażby nawigacje satelitarne...

Przekonała się o tym pewna kobieta, której - w nocy ze środy na czwartek - szukały służby ratunkowe z Lubania na Dolnym Śląsku. Jak informuje portal eluban.pl, około godziny 4 nad ranem do oficera dyżurnego Państwowej Straży Pożarnej zgłosił się mężczyzna proszący o pomoc w odnalezieniu swojej żony i dwójki dzieci.

Kobieta wracała swoim samochodem z Wrocławia do rodzinnego Lubania (miasta dzieli od siebie około 150 km). Wraz z nią w samochodzie było dwoje dzieci: starsze miało 13 lat, a młodsze - zaledwie 7 miesięcy.

Reklama

Wcześniej kobieta zadzwoniła do męża informując, że - kierując się wskazaniami nawigacji - wjechała w leśną drogę i utknęła. Początkowo mąż prowadził poszukiwania na własną rękę. Te nie przyniosły jednak rezultatu, bowiem kobieta nie potrafiła powiedzieć, gdzie jest. W końcu mężczyzna poprosił o pomoc strażaków.

Chociaż kobieta posiadała w samochodzie nawigację satelitarną, nie była w stanie wskazać swojego położenia, ani podać służbom ratunkowym koordynatów GPS. Na prośbę dyżurnego Państwowej Straży Pożarnej kobieta zadzwoniła w końcu na telefon alarmowy 112 do Centrum Powiadamiania Ratunkowego we Wrocławiu. Dzięki temu operator systemu, korzystając z sygnału nadajników GSM, mógł ustalić położenie rozmówcy z dokładnością do około 100 metrów.

Okazało się, że prowadzony przez mieszkankę Lubania samochód utknął w koleinach na leśnej drodze łączącej miejscowości Mściszów i Wolbromów.

Sytuacja skończyła się szczęśliwie - kobieta wraz z dziećmi rankiem trafiła w końcu do domu...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nawigacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy