Makabryczny wypadek. Piesza na autostradzie...

Setki tysięcy kilometrów pokonanych po polskich drogach nauczyło nas, że w trasie spodziewać się można absolutnie wszystkiego. Mimo tego, scenariusz niektórych wypadków nie przestaje nas zadziwiać.

Siedem zastępów straży pożarnej, dwie karetki, śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i trzy radiowozy policji uczestniczyły w usuwaniu skutków śmiertelnego wypadku, który wydarzył się w nocy z niedzieli na poniedziałek na 397. kilometrze podkrakowskiej autostrady A4. Do zdarzenia doszło około godziny 23:30 - służby otrzymały zgłoszenie dotyczące potrącenia pieszej, która - jak wynika z relacji świadków - przechodziła w poprzek autostrady z psem!

Nie musimy chyba tłumaczyć, że biorąc pod uwagę warunki oświetleniowe i prędkość poruszających się po autostradzie samochodów, kierowca Forda Focusa nie miał najmniejszych szans na reakcję. Siła uderzenia była tak wielka, że potrącona piesza wpadła przez szybę do wnętrza pojazdu poważnie raniąc kierowcę samochodu. Sam samochód całkowicie wypadł z drogi i zatrzymał się za barierkami.

Reklama

Potrącona kobieta zginęła na miejscu. Najwięcej problemów sprawiło służbom uwolnienie zakleszczonego we wraku auta kierowcy. Mężczyzna pozostał przytomny, ale jego obrażenia były tak poważne (uderzony przez kobietę doznał urazów twarzoczaszki i klatki piersiowej), że nie miał możliwości porozumiewania się z ratownikami. Trudno wyobrazić sobie większą traumę...

Ostatecznie, by uwolnić mężczyznę, strażacy zmuszeni byli wymontować tylne siedzenia pojazdu. W tym czasie dwa inne zastępy usuwały pozostałości wraku i przeszukiwały miejsce wypadku. By nie doszło do kolejnego wypadku strażacy musieli odnaleźć psa i zweryfikować, czy w zdarzeniu nie zostały poszkodowane inne osoby. Wcześniej trzeba też było rozmontować część barierek energochłonnych, by umożliwić dotarcie na miejsce ratownikom medycznym.

Obrażenia kierowcy były na tyle poważne, że w czasie, gdy zespoły ratownictwa medycznego opiekowały się mężczyzną, wezwano śmigłowiec Lotniczego Ratownictwa Medycznego. Oznacza to, że na autostradzie musiało zostać wydzielone lądowisko.

W czasie usuwania skutków tragicznego zdarzenia ruch na autostradzie w kierunku Krakowa był całkowicie wstrzymany. Usuwanie skutków wypadku trwało aż trzy godziny.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy