Kupa złomu za 30 tys. zł? O co tu chodzi?
W Polsce systematycznie spada liczba kradzieży samochodów. W zeszłym roku policjanci otrzymali 10 240 zgłoszeń tego typu - to aż o 1405 przypadków mniej niż w roku 2016.
Samochody częściej niż w 2016 roku "ginęły" m.in. w Łodzi i Opolu. Natomiast największą poprawę zanotowano w Katowicach (o 394 kradzieże mniej niż przed rokiem), Warszawie (214 kradzieży mniej) i Wrocławiu (192 kradzieże mniej). Nie oznacza to jednak, że przestępczość samochodowa została całkowicie rozbita...
W internecie natrafić można na ogłoszenia typu "kupię każde auto" czy "kupię auto po wypadku". Za niektórymi kryją się legalne punkty demontażu pojazdów. Częściej chodzi jednak o drobnych cwaniaczków oferujących kupno samochodu na tzw. "słupa" (czyli na dokumenty podstawionej osoby). Często są to ludzie, którzy - poza setkami "wirtualnych" samochodów - nie mają absolutnie żadnego majątku (osoby z marginesu społecznego, recydywiści). Sprzedający cieszy się, że nie musi już płacić OC, a samochód znika rozebrany na części (stąd tzw. "martwe dusze" w systemie CEPIK).
Nawet po najbardziej widowiskowym wypadku, póki pojazd nie zostanie skasowany (czyli właściciel nie otrzyma dokumentu umożliwiającego jego wyrejestrowanie) w świetle prawa pozostaje normalnym samochodem. Chociaż de facto mamy do czynienia z kupą złomu, wciąż posiada ona dowód rejestracyjny i kartę pojazdu. W przypadku niektórych (zwłaszcza nowszych) samochodów dokumenty mogą być sporo warte. W sieci bez trudu uda wam się znaleźć kompletne wraki wystawione niekiedy za 20 czy 30 tys. zł. Są to legalne ogłoszenia, a sprzedający nie popełniają żadnego przestępstwa.
Mechanizm jest prosty. Po zakupie "auta" i dokumentów złodzieje rozpoczynają poszukiwania identycznego samochodu. Ważne, by był to ten sam model - zgadzać muszą się bowiem zakodowane w numerze VIN: typ, rocznik, silnik czy kolor.
Następnie wystarczy już tylko, ukraść auto i "przeszczepić" pola numerowe. Dla fachowca - blacharza - to robota na kilka dni. Po takim zabiegu kradzione auto zyskuje nową "osobowość prawną" i trafia na rynek wtórny.
Ile można "zarobić"? W przypadku popularnych aut (np. Volkswagen Passat B6) 10-letnia "buda z papierami" to wydatek około 3 tys. zł. Sprawne auto warte jest między 20 a 25 tys. zł.
Jeszcze większe są różnice w cenach aut marek premium. Wówczas dokumenty kosztować mogą nawet 30 tys. zł. Kradzione auto z prawdziwymi dokumentami warte jest dobre 100 tys. zł więcej...
Jak walczyć z takim procederem? Najlepszym rozwiązaniem byłaby zmiana przepisów - samochód ze szkodą całkowitą powinien tracić prawo do rejestracji i od razu trafiać do huty, jako wkład do pieca...