Kto pierwszy, ten lepszy? Ta zasada na drogach nie obowiązuje

Manewr wyprzedzania - niby prosta czynność, ale to nagranie udowadnia, że niektórzy kierowcy wciąż mają z nią problem. W tej sytuacji obydwaj kierowcy popełnili błąd. Kto pierwszy, ten lepszy? Ta zasada się w tu nie sprawdza.

Wyprzedzanie skończyło się fiaskiem. Kto zawinił?
Wyprzedzanie skończyło się fiaskiem. Kto zawinił?YouTube/STOPcham 

Prosta droga, wlokący się traktor i dwa samochody osobowe. Co może pójść nie tak? Intuicja podpowiada, że kierowcy prędko się z tym uporają. Niestety, obaj wpadli na ten sam pomysł w tym samym czasie. Co więcej, podczas jego realizacji popełnili poważny błąd - to miało opłakane skutki. Komu w takiej sytuacji należy się mandat?

Zapomnieli o podstawach

Wyprzedzenie maszyny rolniczej okazało się dla kierowców Alfy i Nissana większym wyzwaniem, niż mogłoby się wydawać. Owszem, obydwu autom nie brakowało krzepy, by wykonać ten manewr sprawnie, jednak kierowcy zapomnieli o podstawowych zasadach. To nagranie jest książkowym przykładem, jak nie powinno się wyprzedzać pojazdów. Przeanalizowaliśmy je, by wskazać winnego.

Wskazanie sprawcy jest skomplikowane

W tej sytuacji źle zachowali się obydwaj kierowcy. Kierujący Nissanem nie owijał w bawełnę i gdy tylko droga się zwolniła, zabrał się za wyprzedzanie. Słusznie zrobił włączając kierunkowskaz, ale manewr rozpoczął jeszcze przed przerywaną linią. W tej więc sytuacji, najeżdżając na podwójną linię ciągłą, naraził się na mandat w wysokości 200 zł i 5 punktów karnych. Niemniej, to nie on ponosi odpowiedzialność za to, co stało się później. To kierujący kompaktem nie upewnił się, czy może bezpiecznie wykonać manewr. Zawsze przed rozpoczęciem wyprzedzania powinniśmy się upewnić, czy do tego manewru nie przystąpiło już inne auto.

Winni obydwaj, ale najbardziej kierowca Alfy

Jakby tego było mało, kierowca Alfy o swoich zamiarach nie uprzedził drugiego  kierowcy - przed zmianą pasa nie włączył kierunkowskazu. Był najwidoczniej zbyt przejęty faktem, że wyprzedzanie traktora zajmie mu zbyt dużo czasu. Przed rozpoczęciem manewru zapomniał też o spojrzeniu w lusterko, przez co doprowadził do kolizji z japońskim SUV-em. Ostatecznie mandat w wysokości 1000 zł i 10 punktów karnych otrzymałby właśnie kierowca włoskiego auta.

Do takich sytuacji dochodzi często

Do sytuacji jak ta ukazana na filmie, dochodzi bardzo często. Najczęściej powodem jest pośpiech, który na tak wąskich drogach nie jest wskazany. Ostatecznie dojedziemy do celu nieco później, ale przynajmniej w jednym kawałku. Gdyby kierujący Nissanem zastosował się do zasady ograniczonego zaufania, pojazdy nigdy by się nie zderzyły. Warto z tego nagrania wyciągnąć odpowiednie wnioski. Niebawem Wielkanoc, weekend majowy i wreszcie wakacje, czyli okres wzmożonego ruchu na drogach.

***

Poznań Motor Show, czyli motoryzacyjne święto w stolicy WielkopolskiMarek Wicher INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas